Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
jeździliśmytamjeszcze.Japoniajestnaśrednim
poziomie.
Tobywyjaśniałostawkę.Dwamilionytocałkiem
fajnasuma.
Tommiezaśmiałsiępodnosem,patrzącprzedsiebie.
Gdziezatopolecimy?
Porazsetnytegowieczorumojepłucawypełniłozioło.
Uniosłemledwowidoczniekącikiust,wypuszczającdym
przedsiebie.
Domnie,naFuerteventurę.
ChceszpoleciećdoHiszpanii?Możemylecieć
wszędzie,atywybierasztaniąHiszpanię?
Niebędzietaniaodparłem,przymykającoczy.
Niebędzie,bozabioręzesobąAnfrew.
–Wiesz,żejejsprawatrafidoprokuratury?zapytał.
Cozrobimy?
OdtegomamnajlepszegoprawnikawBostonie,
któryjestmoimszefem.BianchiAgatonemipomoże.
Myślisz?
Takodpowiedziałempewnysiebie.Porozmawiam
znim.Bianchizawszemipomagał.Tymrazemteżmnie
niezostawi.Alenajpierwnajważniejszejestdlamnieto,
żebyFrancysięobudziła.Iżebybyłowszystkoznią
wporządku.Tommiezwróciłemsiędoniegotak,jak
robiłemtojakodzieciak.
Tak,Nick?
Obiecajmi,żewszystkosięułoży.
Przyjacieluśmiechnąłsiędomniepocieszająco