Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
czasu.Wyciągnąłemtelefonzkieszeni,żebysięupewnić,
jakimamyrokimiesiąc,irozbolałomniegardło,
ujrzawszyliteryicyfrynaekranie.
Dwunastysierpnia,dwatysiącedziewiętnasty.
Pierwszatrzydzieściosiemwpołudnie.
Nie,nie,nie…Błagam,tylkonieto.Francy,tylkonie
to.
–Maszrodzeństwo,Francessa?–padłokolejne
pytanie.
Niestałjużtakbezczynnie,ciąglemijązasłaniając
przyokazjiiwkurwiającmnietym.Chciałemsięruszyć,
żebyjązobaczyć,alezamarłem.Mężczyznazapisywał
cośnakarciewbardzoszybkimtempie.
–Brata…–wyszeptała.–Niewiem.Brata?Mam
brata?Niewiem.Gdziejestmojamama?Imójtata?
–Twójojcieczostałjużpoinformowany,niedługo
tubędzie.Niczymsięniemartw,dobrze?Jesteś
wdobrychrękach.Twójbratteżprzyjedzie.Wiem,
żeczujeszsiębardzosłaboijesteśskołowana.Zaraz
dostanieszcośsilniejszegoiniebędzieciętakbolało.
Chciałbym,żebyśjeszczeskupiłasięchwilę,dobrze?
Damyradęjeszczenakilkasekundsięskupić?
Musiałapotwierdzić,bomężczyznaspojrzałprzez
ramię,napotykającmójprzestraszonywzrok.Przełknąłem
ztrudemślinę,czując,żeosuwamsiępotymparapecie.
Inaglelekarzzadałpytanie,naktóreodpowiedzi
bałemsięnajbardziej:
–Francessa,poznajeszgo?
Odsunąłsię.Zrobiłtenpieprzonykrokwbok,