Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
nawykończonego.Ciemnewłosyprzypominałysiano.
Podoczamimiałsińce,austaznówwykrzywiłysię
wprzygnębionymuśmiechu.
–Przyznam,żemamztymostatnioproblem.
Tozestresu.Niemogęzasnąć,bociąglewiszęprzy
telefonie,gdybyNoahzadzwonił.
–Pansięznaosobiścieztymlekarzem?Jestdobry?
–Jestwnajlepszychrękach,wierzmi.Poprostu…
czujęsiębezsilny.Ogromniesięcieszę,żenabierasił.Nie
chcerozmawiaćzpolicjąanizpsychiatrą.Gdy
jąotopytam,milczy.Niechcęjejdoniczegozmuszać,
alemożetyjąprzekonasz.
–CzyFrancysobiecośprzypomniała?–spytałem
niepewnie.–Przypomniałasobie,żejejmama…–Celowo
niedokończyłem.Niemusiałem,boondobrzewiedział,
cochcęprzekazać.
–Tak.Powiedziałemjejdzisiaj,żePetranieżyje.
Dziwnietoprzyjęła.Miałemwrażenie,żejakaśczęśćjej
towiedziała.Martwimnieto,żeniepamiętanic
związanegozmuzyką.Przyniosłemjejzeszyt,wktórym
robiłanotatki.Wierzę,żetojejtrochępomoże.
–Niepójdzienastudia,prawda?
Pokręciłgłową,bardzomnietymgestemdenerwując,
mimożetoniebyławogólejegowina.Iczułemwstyd,
kiedypatrzyłemmuwoczy.Wstydiwyrzutysumienia,
boonprzecieżniewiedział,żejegojedynacórkaznajduje
sięwszpitaluprzezjejwłasnegochłopaka.
–Narazienie.Musiwyzdrowieć.Lekarzwspominał,
żemożemiećprzezpierwszedniproblemyzchodzeniem.