Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Chciałbympozabijaćwszystkichizostawićtylko
nas–powiedziałeś.
Miałamnasobiewtedyjasnąsukienkę,lekką
izwiewną,pamiętasz?Wieczórbyłlipcowyipełny.
Lepkośćwpowietrzu.Strużkapotupomiędzypiersiami.
Twojesłowapachniałybułgarskimwinem,amoże
węgierskim,amoże.Napewnobyłoczerwone,jedno
znajtańszych,najakiemogąsobiepozwolićludzie,
którzyniesąbogaciwpieniądze.
Sąnatomiastbogaciwzupełnieinnysposób.
–Chciałbymtylkonas–powiedziałeś.
Niebopęczniałoróżowością,zulicparowałdzień.
Rozlewałsięleniwiezachódsłońca.Lipiec,wktórym
mieliśmypodwadzieścialatiwszystkobyłodlanas.
Twójjęzykbyłsłodkiiniechciałeśprzestawać.Jeszcze
ijeszcze.Niebyłowtedyważne,czytomiłośćiczy
starczyjejdojutra,czynazawsze,amożenanigdy
więcej.Byliśmyterazitu.Nocbyłanaszaitylkodla
nasnabrzmiewała.Czułamgorącoimokro,gdy
przesuwałeśpalcemwgóręuda.
Pozabijaćwszystkichizostawićtylkonas.
Usiadłamcinakolanach,podwinąłeśmisukienkę.
Zdalekabyćmożewyglądaliśmycałkiemniewinnie,
jakparazakochanychtulącychsięnaławcewparku.
Czułamnakarkutwójprzyspieszonyoddech.Przebiegła
oboknasmaładziewczynkagoniącawiewiórkę.
Możeniepowinniśmy?Cobędzie,jeśliktośnas
zobaczy?
Wzięłamdousttwojepalce.
Ukryjmysię.
–Podniecamnie,kiedymaszwątpliwości,kiedy
jesteśtakarozdygotana,niepewna.Kiedychętna