Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Dowojskawzięligozkieleckiegozadupia.Mającukończonedwadzieściatrzy
lataiprzysposobienierolniczepoświadczoneodpowiednimświadectwem,znalazłsię
wkoszarachlądowejjednostkimarynarkiwojennej.Zarazpoprzysiędze,jego
kompaniiwartowniczejprzydzielonoobsługęSztabuGeneralnegoMarynarki
WojennejwGdyni.Okazałybudyneksztabumieściłsięwcentrummiasta,przy
pięknymSkwerzeKościuszki,poktórymspacerowalimieszkańcynietylkoGdyni,
kierującswojekrokikumorzuizacumowanymujegonabrzeżyokrętomijachtom.
Wkoszarachdostawałwdupę,aleikrzepł,mężniał,kształtowałswójcharakter,
próbującnabieraćprzyokazjimiejskichmanier.Trzymającczęstowartęuprogu
reprezentacyjnegowejściadogmachusztabu,wchłaniałcałymsobąmiejskie–jego
zdaniemniesamowiciefascynująceżycie.Obserwowałzzaciekawieniem
podjeżdżającychdosztabuoficerów,przyglądałsięspacerującymlatempoSkwerze
Kościuszkiprzechodniom.Szczególniekobietom,którympożądliwiezaglądałw
dekoltyiwślizgiwałsięoczamipodkróciutkiesukieneczkifalującewokółud.Potem,
wnocy,nawojskowejpryczyprzywoływałjezpamięcii…
Tak,urzekałagoatmosferamiasta.Zachłystywałsięniąistojącnawarcie
przyrzekał,przyrzekałsobie,żedoswojejrodzinnejwsiwięcejniepowróci.Istałosię,
niespodziewaniedlaniegosamegolosspróbowałmuwtympomóc.
–Któryjestposłużbie?!–wrazztubalnymgłosem,właśnienanimspoczęły
oczydowódcykompaniiwartowniczej–Skiba?!
–Takjest!Oby…telubosmanie!
–Skiba.Zgłosiciesiędogabinetuszefasztabu,pierwszepiętro,pokój113.
Jasne?!
–Takjest!Ob…
–Wmundurzewyjściowym,macienatopiętnaścieminut!
–Tak…
–Odmaszerować!
PodziesięciuminutachżołnierzWładysławSkibastałwpozycjinabaczność,
ubranywwyjściowymundur,trzymającwzgiętejlewejręceczapkęnawysokości
powyżejtalii.
–To…jaksięnazywaciemarynarzu?
–WładysławSkiba!Oby…telu…–niebyłpewienstopniaprzełożonego,alew
końcu,prężącsięponadmiarę,wykrztusił:Oby…telukomandorze!
–Znaciemarynarzumiasto?ZnacieGdynię?
–Takjest!Byłemwielokrotnienaprzepustce!Poznałemmiastocałościowo!–
wykrzykiwałSkibajużbardziejpewnie.
Takteżbyło.WładysławSkibaprzezmijającemiesiącesłużbypoznawałmiasto
jaksamczęstopowtarzałdogłębnie–wedługwcześniejopracowanegoprzezsiebiew
wolnychchwilachplanu.NawojskowejmapieGdynizaznaczałszlaki,którymi
zamierzałsięporuszaćprzyokazjiprzepustek.Czerwonymkoloremoznaczyłte,które
poznałizapamiętałjużwcześniej,anazielonoznaczyłte,któremiałwplaniepoznać
zdrobnyminawetszczegółamijaknajszybciej.Robiłtozpasjązrzuconegodomiasta
agentaobcegowywiadu.Fascynowałogotomiasto.Znałnapamięćnazwyulic,
instytucji,banków,kościołów,kin,anawetspecjalistycznychsklepów.Teraz,stojąc
przedszefemsztabuniekłamałpowtarzając:
–Takjest,oby…telukomandorze!Gdynięznamdogłębnie,wiemgdziejestulica
Śląska!
–Marynarzu,pójdzieciepodwskazanyadresiodbierzecieodkrawcamój
mundur.Tumacieadres.
–Takjest!Odebraćmundur!
3