Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział1
WIKTORIA
Jestemwświetnymhumorze,arozwalanieprzeciwnikówna
wirtualnejmurawiedodatkowopodsycaradość.Strzelamdziś
więcejbramekniżprzezostatniekilkatygodni.Szczerzęsięsze-
roko,gdyładujępiątegogola,coskutkujenatychmiastowąka-
pitulacjąrywala.C’estlavie,mięczaku!
Czuję,jakposkronispływamistrużkapotu.Tatazdecy-
dowanieprzegiąłdziśzogrzewaniem.Obawiamsię,żejeszcze
chwila,arozpłynęsięjaktopniejącywosk.Niepomaganawet
wiatrak,któryustawiłamnanajwyższeobroty.Szerokabluza
zkapturemimaskanieodłącznączęściąWhiteRabbita.Nie
mogęznichzrezygnować,aprzynajmniejnienatymetapie.To,
żeodpasawdółjestempraktyczniegoła,odrobinęłagodziza-
lewającemniegorąco,aleniewystarczająco,bymmogłaspędzić
wtymstrojuchoćbykilkaminutdłużej.
OdpuszczamwięckolejnemeczeFIFA,wyłączamkonsolę
isprzętdonagrywania,odkładampadnabiurko,poczym
zgłośnymwestchnieniemściągamzsiebiewszystkooprócz
bieliznyirozkoszujęsięowiewającymmojeciałopodmuchem.
Opieramsięwygodnienaobrotowymkrześleidajęsobie
chwilęnaodpoczynek.Odjutraczekamniesporopracy.Święta
zbliżająsięwielkimikrokami,acozatymidzie,mojarodzi-
cielkazamieniłasięwpaniąMikołajowąijużodkilkutygodni
7