Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
go,zastanawiałsię,skądMuralznasiętakdobrze
naświatowejkinematografii.
Nierozumiał,dlaczegosamolot,którymakuratonleci,
miałbysięrozbić,kiedynaświeciecodziennielatatyle
samolotów.Idotegowłaśnietenniemiecki,anieten
pierwszy,polski,którympolecizGdańskadoWarszawy.
Aleprzecieżonbardzowielurzeczynierozumiał,
apomimotosięzdarzały.Szczerzemówiąc,teprzez
niegonajmniejpojmowanezdarzałysięnajczęściej
iprawiezawszebyłypoczątkiemkolejnegonieszczęścia.
Dlategomożetakbardzoprzywiązałsiędomyśliotej
wygrawerowanejblaszce.Niechciał,abyzebralidoworka
jegoszczątkiweFrankfurcieizakopalinajakimś
niemieckimcmentarzu.Iwcaleniechodziło
muoniemieckierobale.OJuleczkęmuchodziło.Tylko
onią.Miałwszystkojużobmyślone.Przygotowane,
zaplanowane.ObiecałJulci,żenawiecznyodpoczynek
położysiębliskoniej,najbliżej,jaksiętylkoda,inigdy
więcej,przezcałąwieczność,jejnieopuści.Itymrazem,
jakmuBógiMaryjaświadkami,słowadotrzyma.
Przezostatnielatadzieliłswojednipomiędzyogród
wGrandzieicmentarz.Tylkowniedzieleiświętabyło
inaczej.Chociażwyraźniepowiedziałim,żewcalenie
musząmupłacić,toitakkorporantywGrandzienie
pozwalalimupracowaćwniedziele.Dlategowkażdą
niedzielęzarazpomszywsiadałnarower,gnał
nacmentarzizostawałtamdozmroku.Wedługpana
Hieronimagrabarza,którygozatrudniłpracawśród
duszwdzieńświętyniepodpadapodtrzecieprzykazanie
zdekalogu.ChociażpanaHirkajakooddanegosprawie
umarłychgrabarzaosobiścieszanował,towmaterii
grzechówniedokońcamuwierzyłidlapewnościzpracy
wniedzielęzawszesięspowiadał.Pewnejniedzielipan
Hirekprzystanąłprzynim,kiedypalącpapierosa,siedział
naławeczceprzymogileJulci.Towtedywkońcuodważył