Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
naśniegnabyłymstadionieLeninawMoskwie,powiedziałemsam
dosiebie:„Niemożliwe,tutajteż?”.
PorankiwPertegadziespędzałemwrodzinnymspożywczaku
razemzmojądrugąciotką,Aldiną.Tensklepbyłdlamnieniczym
magicznyświat.Biegałemmiędzypółkami,pokorytarzachpełnych
rzeczydojedzenia.Właśnie,jedzenia…
Zawszeuwielbiałemjeść.Najbardziejlubiłemkanapkizmortadelą,
pochłaniałemjezprędkościąświatła.PozatymkartonypełneHaribo
tezlukrecją,żelki,cukierki.Przeszczęśliwypławiłemsięwtych
pysznościach.Mojemałepodróżeposklepiebyłysposobemnato,
byniebyćdlabliskichzbytdużymciężarem.Uczyłemsię
samodzielnościidodziśjesttomojąnieodłącznącechą.
Sklepmieściłsięnaparterze,nadnimzaśznajdowałosię
mieszkaniepodzielonenadwieczęścijednaznichnależała
doGianniegoiMarii,drugazaśdoAldiny.Byłtamwielkipiec,
naktórympopowrociezdworuiszaleństwachnaśniegumożnabyło
wysuszyćprzemoczoneubranie.UciociAldinyoglądałemfilmy
zBudemSpencerem.Przygotowywałamiwtedymakaronzsosemoraz
zufrodzajzupynabaziepolenty3.
Ponieważnadworzebywałobardzozimno,ciepłyposiłekbył
niezwykleważnąsprawą.Bezproblemuznoszęniskietemperatury
czasemmyślę,żetowłaśniedzieciństwomniezahartowałoale
mimotegonieprzepadamzatakąaurą.Pamiętam,jakktóregośdnia
poobiedzieciociaMarianiepozwoliłamiwrócićnadwór,naśnieg
wciągudniazdążyłaprzebraćmniesiedemrazy.
Ajawychodziłem,byrzucaćśnieżkami,bawićsięwśniegu
zkolegamiigraćwpiłkę.
Dzisiajrzadkokiedyubieramsięciepło,nawetwzimowedni,ale
gdymieszkaszwmiejscuztakimklimatem,łatwouczyszsiędoceniać
ilubićciepło.Bezwątpieniapiecwdomuwujostwabyłważnym
elementemmojegodzieciństwa.
Podobnietewszystkieszaloneporydnia.Możedlategodzisiaj
mamwzwyczajujeśćokażdejporzeoprócztejwłaściwej,obiadowej.
WPertegadziewstawaliśmyogodzinie5.00,obiadjedliśmyo11.30,
akolacjęo17.30.Wpółdodziewiątejwieczorempiliśmyrumianek,
apółgodzinypóźniejkładliśmysięspać.Czułemsiętamjednakjak
wdomu.Bardzoprzywiązałemsiędosamegomiejscaorazdoosób,