Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Jużtakijesttenjegopan.
Toteżbyłpewien,żeniedziś,tojutrosamgozaczepi
oszczegółytyczącesprzedażydziewczyny.
Irzeczywiściejużtegosamegodnia,siedzącsamotnie
przyobiedzie,RzymskizapytałJózefa:
–Cóżtozadziewczyna?
–Jaka?–zapytałzkoleiJózefzgłupiafrant.
–Nota,cotojąopiekunkachcesprzedać.
–Aha!Tojest,proszępana,takaniedużablondynka.
Musiałjąpanspotykaćnapodwórku.
–Nieprzypominamsobie.
–Możliwe.Dziewczyna,jakkażdainna.Chodzi
wchustce,niewkapeluszu.
Lokajpodałpanuczarnąkawę,nalałkoniaku
wmaleńkikieliszekiodstawiwszymaszynkęzkawą
ibutelkęzkoniakiemnakredens,zbliżyłsięznówdostołu
imówił:
–Tadziewczynatobidula,ażstrach.Niewymagające
toto,askromne,awdzięczne.Nierazdamjejjakąresztkę
znaszegostołu,totakdziękuje,jakniewiemco.
–Totyjąznasz?
–Notak.
–Ładna?
„Aco”...–pomyślałlokaj,apotemodpowiedział:
–Jasięnatymnieznam.Niejestemkonesernaten
towar.Alebrzydkaniejest.
–Acóżtotejbabiestrzeliłodogłowy,żebysprzedać
wychowankę?
–Ato,proszępana,byłacałahistoria.Jakieśpaństwo,
jaktotobyłomałe,oddało,nibytopaństwo,