Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
stadodzikichpsówiinstynktowniewiedzą,żeoddzieleniesięodstadaoznacza
śmierć.
Jednaktegodniatoniemyinteresowałyśmychłopców.Głosobejrzałasię
przezramię,pojęłaniebezpieczeństwoipospiesznieruszyławstronę
najbliższegodomu,bezwątpieniawposzukiwaniuratunku.
Byliodniejszybsiiwkrótceotoczylijąciasno.
–Niejestcigorąco?–dokuczalijej.–Niejestcigorąco?Chodź,ochłodzimy
cię.
Popychaliją,szarpali,aonawciążpróbowałaiśćdalej,zupełniejak
bezbronne,niemezwierzę.Ażnaglejedenznichzłapałjejkapturiściągnąłgo,
porazpierwszyzanaszejmłodejpamięciodsłaniającjejszyję.
Chłopcygwałtowniecofnęlisięizamilkli,zaskoczeni.Głosodwróciłasię
ispojrzałananas.Spojrzałamiprostowoczy.
Nieprzypominałajużbezbronnego,niemegozwierzęcia.Wjejoczachbyła
inteligencja,równiekalekajakjejciało.Orazgniew.
Jacyśdorośliwreszcienaszauważyliizrozumieli,żedziejesięcośzłego.
Kiedyzorientowalisię,cowidzieliśmy–idlaczego–ichgłosyprzepełniłazłość.
Sierotazostałaodprowadzonadodomu,achłopcówzaprowadzonodoratusza,
gdziestarsimieliwymierzyćimkarę.Nas,dziewczynki,odprowadzono
dodomów,szepczącchwilęznaszymimatkami.
Resztępopołudniaspędziłamwsamotności,starającsięnierozmyślać.
Obserwowałamgręświatłaicienianaścianiemojejsypialni,alewruchome
wzoryliścinabiałejścianiepokojuwciążwplątywałysięmojemyśli.
Głosnieurodziłasięniema.Czyrany,poktórychzostałyjejteokropneblizny
odniosławtedy,kiedystraciłarodziców?Czybyłczas,kiedynazywano
jąinaczej?Anasiuzdrowiciele?Potrafiliprzecieższyćlepiejniżnajlepsze
szwaczkiibylidumnizezdrowiamieszkańcówwioski.Nawetjeśliniezdołali
uratowaćjejgłosu,dlaczegotaknieudolniejąposkładali?
Wzórnaścianiezmieniłsię,aprzezmójumysłprzepłynęłakolejnamyśl.
Słowawypowiadanecodziennienalekcjachprzeznauczycieliwzbierały
wemnie,ażniemogłamjużmyślećoniczyminnym–iwtedynaglewyczułam
wnichgroźbę.
Szanujswoichrodziców.Dziękujzanichkażdegodnia,bobez
nichbędzieszsierotą,ażyciesierotypełnejestsmutku.
AleprzecieżoGłosdbałacaławioska.Miaładom.
Jejdomtojedenznajstarszychwwiosce.Czyonapierwszatamzamieszkała?
Spytajmamęalbobabcię,czywcześniejniemieszkałataminnaniemasierota.
Wszyscyprzynosilijejsmakołyki.Nawetmałedzieciwasyściedorosłych
przychodziłydoniejzciasteczkami.
Czynaprawdętegopragnęła?
Idlaczegomiałatakieblizny?
Nieznałamodpowiedzinatepytania.Niechciałamichznać.Cierpiałam
–izewzględunasiebie,izewzględunaGłos.
Wyszłamzpokojumniejwięcejgodzinęprzedkolacją.Mojamatkaprzyjrzała
misięuważnie,apotempowiedziała:
–Upiekęcismutkoweciastko.ZaniesieszjeGłosowiiodrazupoczujeszsię
lepiej.
–Nie–odparłamschrypniętymgłosem,jakbycośutknęłomiwgardle.
–Samajeupiekę.
Mojamatkaprzyglądałamisięjeszczeprzezchwilę,apotemskinęłagłową.
–Dobrze.Jesteśjużdośćduża.
Więcupiekłammaleńkiesmutkoweciasteczko,amamawyszładoogrodu
iniepowiedziałaanisłowa,żeopóźniamprzygotowaniadokolacji