Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
2.
Poczekałam,Mszczujoddalisięodmojegodomu
iznikniewmroku.Dlapewnościpoliczyłamjeszcze
dodziesięciu.Wolałam,żebyniczegonieusłyszałinie
zawrócił,tkniętyzłymprzeczuciem.
Koszykpostawiłamnaziemi,bywdłonizostawić
sobietylkomałysierpdoatakuiewentualnejobrony.Był
bardzoostry.Jeślidobrzetrafię,topowalęprzeciwnika
jednymciosem.Ewentualnieosłabięgonatyle,żeby
potemdokończyć,dajmynato,patelnią.
Oczywiście,oilebyłtoczłowiek.Jeśliupir,toszanse
rozkładałysięodrobinęinaczej.Sierpbyłzesrebra,
aniestetywrażliwenatenkruszecbyłytylkoniektóre
potwory.Zdecydowanawiększośćbałasię
najzwyklejszegożelaza,któregojaknazłośćniemiałam
zesobą.
Zanimotworzyłamdrzwi,ukucnęłamprzyprogu.
Liniausypanazsoli,którąraznatydzieńorazpokażdym
deszczupoprawiałam,wydawałasięnienaruszona.
Demonbyjejniepokonał.Taksamozabezpieczone
miałamokna.Jedyniekominprowadzącydopieca
kaflowegobyłsłabympunktem.
Szkoda,żeniemiałamdomowika.Byłtodomowy