Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Byłolbrzymi,rzeźbionyiwypełniałtylnąścianęko-
ścioła.Złoty,bardzozłoty,atakżeniebieski,sięgałsklepieniazgwiaz-
dami.Pokrywałygoobrazy,którychnarracjiniepojmowałem.Figury
byłyniewidoczne,gdyżołtarzbyłzamknięty.
TakporazpierwszyzobaczyłemitakzapamiętałemołtarzMa-
riackiwKrakowie.Wtedyteżusłyszałem,żejesttodziełosłynnego
mistrzaWitaStwosza.
Miałemwówczas5latibyłczerwiecroku1937.Wdrodzenawa-
kacje,podczaspodróżyzChorzowa(gdzieprzedwojnąmieszkaliśmy)
doJasła,mamazatrzymałasięnachwilęwKrakowie.Zaszłazemną
najpierwdokościołaMariackiego,apotem-naukosprzezwypełniony
drzewamiRynek,pookropnychkocichłbach-naobiaddorestauracji
panaWentzla.StamtądnadworzeckolejowyidalejdowujostwawJaśle.
Dodziś,gdywywołujęołtarzzpamięci,najpierwpojawiająsięna
zawszeutrwalonewumyślepięcioletniegodzieckaogromibarwyoł-
tarza,apotemdopieroszczegółyifinezje-tezkoleiwmiaręupływu
latcorazmniejwyrazisteś
Idrugiespotkaniezołtarzem,araczejznikłymponimśladem-
wlecieroku1941.ZnowubyłemzmamąwKrakowie.Tymrazemna
dwa,trzydni.NiemogłosięobyćbezodwiedzeniakościołaMariackiego.
Wprezbiteriumstałniewielkidwuskrzydłowyołtarz.Niewielki?Nic
podobnego.Byłmalutki,mizernychrozmiarów,ginąłwciemności,
~11~