Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
jegozespołowisięniewiodło,„Tomek”odpuszczał,wycofywałsię
zgry.JakchoćbywmeczuzBrazyliąnamundialuw1978roku
wArgentynie,czyliwstarciuonaszebyćalboniebyć
namistrzostwach.„Tomek”wtedypoprostustchórzyłiuznał,żenie
wyjdzienaboisko.JacekGmochzostałpostawionyprzezJankapod
ścianąimusiałwstawićdobramkiZygmuntaKuklę,innegomojego
serdecznegodruhazeStali.Przegraliśmy1:3–możnasiębyło
pakowaćibukowaćbiletydoPolski.
Pamiętamteż,jakpewnegorazugraliśmyusiebiezŁKS,którego
bramkistrzegłJasio.Pokwadransieprowadziliśmy3:0.Iwtedy
„Tomek”podniósłrękęizasygnalizowałzmianę.TrenerPaweł
Kowalskikrzyknął:
–Stoisztam!!!
AJaneknato:
–Niestoję!
Poczymściągnąłbuty,odwróciłsięiposzedłdoznajdującejsię
obokboiskahali,zostawiającpustąbramkę!Czerwonynatwarzy
zewściekłościKowalskiniemiałwyjścia:dałznakiprostozławki,
bezrozgrzewki,boniebyłonaniączasu,naboiskowszedłrezerwowy
bramkarz.
Pomeczuzapytałem„Tomka”:
–Jasiu,cośtyzanumerwykręcił?!
Aonodparłzespokojem:
–Nojakco?!Itakjestemlepszy.Japuściłemtrzy,aoncztery.
Iszerokosięuśmiechnął.
CałyJanek…