Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
4grudnia
piątek
O
weekendowywyjazd.Chciaławyruszyćwsobotę,zaraz
dranaBasiastarałasięzrobićjaknajwięcej,mającnauwadze
pozamknięciusklepu.TymrazemnaLenęniemogłaliczyć.Jejmąż
miałwyjazdsłużbowy,więcprzyjaciółkamusiałazostaćzdziećmi.
PodśpiewującsobiezKrzysztofemAntkowiakiemiEdytąGórniak
piosenkęPadaśnieg,którawłaśniepłynęłazgłośnikówradia,wyjrzała
znadziejąprzezokno.Niestetynicsięniezmieniłoprzeznoc.Nie
zanosiłosię,żebywnajbliższymczasiemiałosypnąćśniegiem.
Początekgrudniaokazałsiępochmurny,mroźnyiniestetysuchy.
Przynajmniejbędziemisiędobrzejechałorzuciławprzestrzeń
Basia.Postawiłaspakowanątorbęwkąciesypialni,zjadłaśniadanie,
uprzątnęłastół,przyktórymwczorajpracowała,iwyszłazdomu.
Ostatniotakwyglądałajejcodzienność:pracaidom,
naprzemiennie.Wyjściepozakupyokazywałosięprzyjemną
odskocznią,wciążjednakpamiętała,żedopierowystartowały
zesklepemstacjonarnymiwielezależałoodichwysiłków,awłaściwie
toodniejsamej.Lenamiałaswójwkładwichsukces,
itoniebagatelny,aletoBasiawłożyławszystkieswojeoszczędności