Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdziałdrugi,wktórymchodzisiędoszkoły
Hankanieposłałamnietamtegodniadoszkoły,bochciała,żebym
pomógłjejposprzątaćkomórkę.Zbierałysiętamwszelkiegraty:koce,
poduszkiikołdry,ciuchy,buty,zktórychktośzaszybkowyrósł,
instrumentdmuchano-klawiszowy,brązowawalizkazokuciami
skrywającazbioryprzezroczy,aparatdowyświetlaniatychprzezroczy,
klaseryzeznaczkami,parasolztylkojednymzłamanymdrucikiem,
makatkiiwyplatanekwietniki,zabawkatypupajacyk,więcejciuchów,
niezliczoneubraniadladorosłychidzieci,rowerkolarzówka,sanki,
wszystkogromadzonenawszelkiwypadek,nazaś,nakiedyś,kiedy
nagleokażesięprzydatne,awtedynietrzebabędziekupowaćnowego.
Przydaćmogłosięcokolwiekiczasemtrudnobyłootworzyćdrzwi,
żebytocokolwiekniezleciałoprostonagłowę.Komórkalokatorska,
którąmieliśmynaszóstympiętrzebloku,byłaklasycznym
nitośmietnikiem,niarchiwum,doktóregospychałosięrzeczyjuż
niepotrzebne,choćniecałkiemspisanenastraty;możenietylko
rzeczy.Wkażdymraziecojakiśczaspowracałakwestiasprzątania.
„Trzebaposprzątaćkomórkę”,„Ktoposprzątakomórkę?”,
„Wkomórcenicsięjużniezmieści”.Nowięctamtegodniaprzyszedł
czasnakomórkę;Hankamusiaławziąćwolne,możezgłosiłaurlop
nażądaniealbobyłanachorobowym.Musiałotonachodzić,kiedy
wszystkoinnewymykałosięjejzrąk;wtakichchwilachposprzątanie
komórkibyłowyzwaniemjednocześniedośćwielkim,żebydawało
poczucieskonfrontowaniasięzjakimśrzeczywistymobowiązkiem,
idostateczniemałym,żebynietrzebabyłowątpić,żeztejkonfrontacji
wyjdziesięzwycięsko.
Hankawiedziała,żesamasobieztymnieporadzi,tobyłojednak
ponadludzkiesiły.Zapowiedziaławięcrano,żeniemuszęiść
doszkoły,jeślipomogęjejsprzątać.Byłemwtedywdrugiejalbo
trzeciejklasieitakprzytomniemówiąc,toniebyłnajlepszypomysł,
żebymopuszczałchoćbyjedendzieńwszkole,abypomóc
wogarnianiudomowegoskładziku.Alewtedywiadomojużbyło,