Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Robertrobił.Spełniawszystkiemojeciążowezachcianki.Kiedywróciłam
zlekcjiangielskiego,jegoniebyło,bopojechałdomojejmamy,żeby
nauczyłagozwijaćkapustę.Pierogiteżnauczyłsięrobić.Uważa
przyrządzanietakichpracochłonnychpotrawzawyznaniemiłości.
No,no,widzęutwojegomężacorazwięcejzalet.Byłamwczorajnajego
prelekcjipoświęconejStanomZjednoczonym.Nieprzypuszczałam,żetwój
mążpotrafitakinteresującoopowiadać.Jestświetnymgawędziarzem!Marzę
otym,żebyumnienalekcjachdzieciakiwykazywałytakiezainteresowanie,
jakwczorajsłuchającRobertawestchnęła.Àpropos,powiedzmi,iletwój
mążmamarynarek,bocoraztowidzęgowinnejzmieniłanagletemat.
Niewiem.Wszafienaliczyłamdziewięć,alejeszczewpiwnicy
iwmagazynie,którydodatkowowynajął,botutajniewszystkosięmieści.
Mabzikanapunkciemarynarek.
Przyjrzałammusięwczoraj.Skurwiel,naprawjestprzystojny!
Wiem,niemusiszmiwićwestchnęłam.
Cośtakamarkotna?
Bojęsię,żemniekiedyśzostawipowiedziałamcicho.
Wątpię,jestzbytodpowiedzialny.Aleskokwboknapewnokiedyś
wykonajakamenwpacierzu!Babypostarająsięoto,gdybynawetsamnie
chciał.Niespotkałamdrugiegofaceta,którytakbydziałałnakobietyjakon.
Zniegowręczkapietestosteron!Jakspojrzytymiswoimiczarnymiślepiami
ijaksięuśmiechnie…toprawiekażdababaściągniedlaniegomajtki
„pocieszyła”mnieKasia.
Jakmniezdradzi,towtedyjago,drania,zostawię!wykrzyknęłam
znagłąwściekłością.
No,takącięlubię!Roześmiałasię.KiedyonlecidoBostonu?Robert
nadalpracowałwBostonie,comiesiącleciałtamnakilkadni.
Wniedzielę.Zawszeodponiedziałkuzaczynaodrabiaćpańszczyznę.
Nieboiszsię,żematamkogoś?Jesteśjużwzaawansowanejciąży…
Icoztego?Jemutonieprzeszkadza.Wręczprzeciwnie,uważa
tozarodzajperwersji.Aonlubiperwersje.Mówi,żenigdyniemiałwłóżku
kobietyztakimbrzuchem.Pochwilidodałam:Teraznapewnomnienie
zdradza,bowie,żeakuratzdrady,gdyjestemwciąży,nigdybymmunie
wybaczyła…Oprócztegojestzabardzowygłodniałyseksualnie,gdywraca,
więctoniemożliwe,żebywtymczasiezjakąśspał.
NagleSamanta,któradotądleżałaspokojnienaswoimlegowisku,zerwała
sięipodbiegładodrzwi,radośniemachającogonem.
Cóżsiędziejetemupsu?zapytałazdziwionaKasia.
Któryśznichwraca,obutakwita.Jeszczeichniemanaklatce
schodowej,aonajużwie,żesięzbliżają.Alecośzawcześnienanich.
Samantajakzwyklesięniepomyliła.WróciłRobert.
Cotakszybko?Niebyłeśnakawiezmamusiami?zdziwiłamsię.
Nietymrazem.Obiecałemci,żezarazwrócę.Widzęjednak,
żeniepotrzebniesięspieszyłem,boprzeszkodziłemwamwobgadywaniumnie.