Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
niewielkiegostołu.
Siedliśmydoposiłku.Czytonawskutekswojskichzapachówprzypominającychmi
rodzinnyStaszów,czydziękizbawiennemudziałaniupiwarozluźniłemsięnieco.
Rozmawialiśmyorzeczachbłahych,opowiadałatrochęoswojejrodzinie.Śmiałem
się,słuchająchistoriiociotkachidziadkach.Zapatrzonywjejoczyopowiadałemo
sobie.Zkażdymłykiemwypitegohaberbusza,mójwzrokkierowałsięniżej…Coraz
śmielejzerkałemwkoronkowydekolt.Widzącto,Sabinawstałaiodsunęłastolik.
Spojrzałaspodprzymrużonychpowiekiwymruczałakusząco:
TojakHeniu,nabagnety?Zdejmijzemniewkońcutekoronki.Tylkonieporwij!
Takjakpoprzedniostanęładomnieplecami.
Haftkiwyszeptała.
Odpiąłemniewielkiezatrzaskiigorsetzostałmiwrękach.Sabinaschyliłasięlekkoi
zsunęłazsiebiepantalony.Odwróciłasięwszybkimpiruecieispojrzałamiwoczy.
Zafalowałyzgrabnieciężkiepiersi.Położyłamidłonienaramionachilekko
pociągnęławstronęłóżka.
Chodź…
Objąłemiprzytuliłemzcałychsił.Poczułemciepłoisprężystośćjejciała,aw
nosiezawirowałmizapachjejperfumy.
Świateksplodował.
Takiebuty!powiedziałMikryzuśmiechem,przerywającopowiadanie
Leonowi.DoMrozazaprowadziłeśoficerka.Lepiejniemógłtrafić.Mrózu
Hiszpańskiegokiedyśszyłbuty.Tyle,żedołapmusiękleiłosakramenckowszystko,
cosięświeci.Ledwoodkryminałusięuchronił.
Dokogomiałemgozaprowadzić?Tabakierawywróciłzudawanymzdziwieniem
oczami.Tożcitłumaczę,żefarmazonamuwstawiliśmywpociągu.Ktowie,czy
zzarzeszotekterazbyśmynaświatniepatrzyli,jakbyszułanszumzrobił!Możedo
tegotwojegoHiszpanamiałemznimpójść?Tutrzebabyłodziałaćdelikatnie.
Dyskretnie!WiesztyWładeczekcotodyskrecja?
UkradkiemobserwowałemMikrego.Niewysoki,krępyidobrzezbudowany,
przypominałtragarza.Gdymówił,wykrzywiałgórnąwargęwnieprzyjemnym,
złowieszczymgrymasie.Sprawiałwrażenieczłowiekagroźnegoinieobliczalnego.
Niechciałbymmuwejśćwdrogępomyślałem,patrząc,jakzezłymuśmiechemna
twarzyszybkimruchemuderzyłpięściąopięść.
Niemówmibracieodyskrecji.Tomojedrugieimię.Dyskretnyiszarmancki
jestemjakmałokto.Dlategotylkorządzęnadzielnicytyleczasu.LudzienaWoli
mnieszanują,ajakktonieszanuje,tojagoprostuję!zarechotałMikry,poraz
kolejnyuderzająckułakami.Mamtutakichdwóchmiglancy,coporządkupilnują.
BraciszkowieWrześnie,TusioiRobcik.Lepiejnażmijęwdepnąć,niżsięznimi
spotkać.Ostatniopopijakupsasobiekupili,wilka.Uradzilimiędzysobą,żebędągo
nafrajerówszczuli.Botoimaginujbraciszkiiinnerzeczyrobią,mamznich
pociechę!zakończyłzzadowoleniem.
Zezgroząpatrzyłem,jakWładeczeknalewawódkidoszklanek.Nasamąmyślo
kolejnympiciukwaśnakulawymiocinpodeszłamidogardła.