Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
jakwnajbardziejbanalnychkomediachromantycznych–
przyszłyniedoszłymążuciekłsprzedołtarza,bookazało
się–kolejnybanał–żezrobiłdzieckomłodszej
iładniejszejinstruktorcenarciarstwaKinguni.Zostawiłnie
tylkoWiktorię,aleiWiktorka,ichsynka.Stwierdził,
żejegonastępnedzieckomusimiećtatusia,i
bye,
bye
!Jakbytegobyłomało,Wiktoriamachorąnaraka
matkę,którawłaśniezarządzałacałymtymbałaganem
pozostałympoodwołaniuślubu.
Terazpowinnopaśćpytanie:dlaczegotetakciężko
doświadczoneprzezlosdziewczynysątakieszczęśliwe?
Włączmydźwiękicofnijmysięopięćminut...
Natotalnychzgliszczach,wśródpołamanychkwiatów,
rozbitychtalerzy,zrujnowanegotortuipopękanych
balonówtrzyprzyjaciółkisiedziałyzrozmazanym
makijażemizburzonymifryzurami.
Zapaliłypapierosy.Podłuższejchwilimilczenia
Wiktoriazagaiłafilozoficznie:
–Noimamyscenęjakz
Ziemiobiecanej
:Janiemam
nic,tyniemasznic,torazemmamytyle,żebywspólnie
zrobićfabrykę.
–TojajestemOlbrychskim,WiktoriaSewerynem,aty,
Agatko,Pszoniakiem,bojesteśnajmniejsza–
zachichotałaLaura.
Kiedywszystkiesięwyśmiały,znówzapadłacisza.
WpewnymmomencieAgatazapytałacałkiem
poważnie:
–Dziewczyny,czytonieczas,żebyśmynaprawdę
założyłyrazemfirmę?
Wtymmomencieusłyszałykrzyknowonarodzonego
dziecka.