Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Prolog
Rozglądającsięniepewnienaboki,dwunastoletni
chłopiecstałnapustymperoniekolejowegodworca.
Przeraźliwąciszęrozbijałotylkociężkiesapanie
lokomotywyporuszającejsiędostojnieileniwiegdzieś
pobocznymtorze.Głównytorbyłwolnyilśniłszynami
wzachodzącymsłońcu.Wdalimajaczyłypotężnegóry,
wprzeciwnymkierunkużelaznytraktginąłnazakręcie
wśródpólilasów.Stamtądwłaśniedobiegłwpewnej
chwiligwizdpociągu.Ktośpowiedziałkiedyśchłopcu,
żetakisygnałdająpociągi,którezabłądziły,alewtym
wypadkutoniepociągzabłądził,leczonsam.
Pociepłymdniunadchodziłchłodnywieczór.Dalekie
szczytystałyjeszczewblaskuzachodzącegosłońca,jak
odlanezgorącejmiedzi,leczbliższewzgórzazagarniałjuż
ametystowycień.Naddachamijaskółkizradosnym
świergotemcięłystygnącybłękit.Byłomartwoisennie.
Całydworzecwyglądałnawymarły.Odkądwysiadł
zpociągu,chłopiecniezauważyłanijednejżywejduszy,
cozresztąbyłostanemzupełnienormalnymwtejokolicy.
Gwarnastacjiiwpobliskimmiasteczkuwybuchałtylko
późnąwiosnąijesienią,wporzeprzegonubydła.Wtedy
szynkisięzapełniały,wódkaikartyświęciłytryumfy.
Pozatymdorzadkościnależało,żebyktośsiętunawet
głośniejodezwał.
Chłopiecubranybyłwczerwonąbawełnianąkoszulę