Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
niązroszoneczoło.Spojrzałnapalce,lepiłysięodku-
rzu.Zerknąłnarękawhabituizasmuciłsię,zdającsobie
sprawę,żewkrótceczekagopranie.Nabiałymmate-
rialewyraźniebyłowidaćzabrudzenia.Dobrzechociaż,
żepracafizycznapomagałasięrozgrzać,wpomiesz-
czeniubowiempanowałprzejmującyziąbinawetpro-
mieniesłońcawdzierającesięoddwóchkwadransów
dowewnątrzniebyływstanietegozmienić.
Alberykdalekibyłjednakodnarzekania,czytonaopa-
taAdamaWolfganga,którypodjąłdecyzjęoremoncie
zakrystiikościołaklasztornegoakuratotejporzeroku,
czynawojennązawieruchę,którawygnałazewsiwięk-
szośćchłopów,przezconiemożliwymbyłoskorzysta-
niezichusług.
Mnichsięgnąłpodłuto,chwilęszukałwzrokiemmło-
ta,akiedygoznalazł,wróciłdoskuwaniatynkuzzawil-
goconejściany.Pracaszłaopornie,przedewszystkim
zpowodukiepskichnarzędzi.Niepomagałteżbrakdo-
świadczenia,aledotegobratAlberyksamprzedsobą
sięnieprzyznawał.Cowięcej,byłświęcieprzekonany,
żeprzełożonyokazałmuwielkiezaufanie,powierzając
takwymagającezadanie.Zgodniezregułąopatowinie
wolnobyłożadnegomnichawyróżniaćponadinnych
braci.Wyjątekodniejmógłuczynićjedyniewówczas,
gdyktóryśzzakonnikówbyłodinnychlepszywdo-
brychuczynkach.Inaczejwszystkichpowinientrakto-
waćrówno,zgodniezichzasługami.Tymczasemprze-
cieżjedynym,któregoskierowanodoskuwaniatynków,
byłonsam!
NamyślwcielebrataAlberykarozlałosiębłogiecie-
pło.Poczuwszyje,wytężyłwysiłki.Pechjednakchciał,
12