Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁ1
–Obokpana,Franciszku–zwróciłasiędoMalewskiego,któ-
rypółleżącnaotomanie,śledziłparękanarkówlatającychwol-
nopomieszkaniu–mam„KurjerWarszawski”
.Przywiózłmigo
nadniachksiążęLuigiSimonettizeswejpodróżynaZachód.
Podapan,złaskiswojej.
Mężczyznazwinnieschwyciłgazetęiwystraszywszyptaki,
zamachałniąjakbukietem.
–Gdzieśtu...–Szymanowskaprzebiegaławzrokiempopierw-
szejstronie.–O,jest!–chwilęsięzawahałaizaczęłaczytać:
ZnacznaczęśćmieszkańcówWarszawywczoraj–abyłotodwu-
dziestegotrzeciegoczerwcawedługgrigoriańskiegokalendarza,
dodałazuśmiechem–międzygodziną7a9tąwieczoremznaj-
dowałasięnastarymmoście;zwłaszczaogodz:8ejtrzebasię
byłotłoczyćchcącużyćprzechadzki.OdlatkilkuwwilijęSgo
Janazgromadzenieosóbwszelkiegostanuwtemmiejscembywa
corazliczniejsze,leczzatoumniejszasięliczbaPaniendopełnia-
jącychstarożytnegozwyczaiu,bowobectyluwidzów,nieśmjeią
[...]puszczaćwianki;ledwo200wianeczkówiawniepuszczo-
nozmostu,którenatychmiastprzezzręcznychchłopakówuięte
zostały.
–Ipanowiecóżnato?
–Pani–odezwałsięMorawski.–Galenstworzyłteorię
kompensacji,gdyjednegobrak,todrugiesięrozrasta.Takwięc
ci,cooślepli,słyszećzaczynająwybornie.Działatoiwspołe-
czeństwach,gdywybitnejjakiejśjednostkibrakniezpłcijednej,
tonaglepłećdrugaobecnastajesięwdwójnasób.
Szymanowskanieoczekiwaniespoważniała:–Niezapomnij,
prawiącandrony,doktórze,żeijawiankiwstolicypuszcza-
łam.Ale,ale–znówbłyskałauśmiechem–żartsobiezpanów
22