Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Wyszłamnaulicęichciałamuciekać,aleniepotrafiłam,bowchaosiezgubiłamorientację.
PołożonynapołudniuIndiiBengalurjestnazywanyDolinąKrzemową,wnimsiedzibywielu
instytutówikorporacji.Skorotakwyglądanowoczesnametropolia,tocobędziedalej?
Powietrzejestbrudneodspalinprawiezewszystkichrurwydechowych
wydobywająsiękłębyczarnegodymu.IbrudneodkurzuHindusiwciąż
zamiatajągowokółsiebienakupki,którezachwilęrozdmuchujewiatralbo
roznosząpsyiprzechodnie.Więczamiatająporazdrugi,trzeci,byletylko
kawałekodswojegodomu,sklepiku,warsztatu.
Kochammoskitierę.Komarówcoprawdaniewiele,alepierwszykaraluch
wmoimhotelubyłwielkościpalca.Nadodatekwlazłmidoplecaka,kiedy
zeszłamzapłacićzapokój.Wyszedł,kiedyotwierałamplecak.Niemapapieru
toaletowego,jestzatodziurawpodłodzeiwiaderkodojejspłukania.Nie
mazamka,tylkoskobel,więcporazpierwszyużyłamzabranejzPolskikłódki.
Miejscowąmogłabymotworzyćbeztruduwsuwkądowłosów.Pozatymokej.
Trochęszukałamagencji,wktórejkupiębiletynadalsządrogę,alewszyscy
chcielijesprzedaćnietam,dokądjachciałam,tylkotam,gdzieichwujek