Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Jakto?–spojrzałnaniegozaskoczonyWorcey–przecież…
–Mówiliśmytylkoozabójstwie.Brakpodstaw,byzakwalifikowaćtojakowypadek.
Worceystrzepnąłrękawicą:
–Przepraszam.Nieznamsięnasubtelnościachprawniczych.Dość,żejedenznas
zostałzastrzelony.Jestrzecząoczywistą,żesirThompson,jakosędzia,najlepiejwie,co
należywtakichwypadkachczynić,bywszystkobyłowporządku.Proszęnamidysponować.
Comamyrobić?
–Dziękujępanom–sędziaThompsonwzamyśleniuprzesunąłwierzchemrękawicypo
gładkoogolonympodbródku–otóżprzedewszystkimuważamzakonieczne,byśmywszyscy
bezwyjątkupozostalinamiejscudoczasuprzybyciaprzedstawicielamiejscowejpolicji.Poza
tymdobrzebybyło,byniktnierozstawałsięzbronią,którąmiałwczasiepolowania.
–Słusznie–Worceypośpieszniewyciągnąłtrzymanydotychczassztucerwkierunku
Gordona–bierz!
ZatopionywgłębokiejzadumieGordonniereagował.
–Bierz–wtykałmuniemaldorąkkarabinek.
Gordondrgnął.
–Co?–zamrugałoczyma,patrzącbezmyślnienapodanysztucer–ocochodzi?
NagłaśmierćWoodsonawymagałanatychmiastowegorozplanowaniapewnych
posunięćnanajbliższyokresczasu.Najmniejszeniedociągnięciemogłogrozićkatastrofą.
–Maszwziąćswojąbroń–wyjaśniłWorcey.Wgłosiejegobrzmiałoukrywane
zniecierpliwienie.
–Poco?Przecieżpolowanieskończone.Niemamterazcorobićztąprzeklętąflintą.
–Nic,musiszjątylkotrzymaćażdoprzybyciapolicji.SędziaThompsonzarządził.
Gordonwziąłzociąganiemwinchester.
–Przecieżniestrzelałemzniegoanirazu–mruknąłniezdecydowanie.
Worceynachyliłsię,przytykającniemalustadouchasirGordona.
–Tymlepiej,–szepnął–tymlepiej…dlaciebie.Boprzecieżktośmusiałjednak
wystrzelić,skoroWoodsonatrafiłakula.Atyśstałnajbliżejjegostanowiska,więc…
NatwarzysirGordonaniedrgnąłżadenmuskuł.Mogłobysięwydawać,żenierozumiał
znaczeniaszeptanychmusłów.
Rękazkarabinkiemopadłaniedbale.Znowupogrążyłsięwzadumie.
Worceymiałrację.Ktośmusiałwystrzelićkulę,którapozbawiłażyciaWoodsona.I
człowiek,któremunajbardziejmogłozależećnaśmiercizastrzelonego,znajdowałsięw
chwilimorderstwanajbliżejofiary.CzłowiekiemtymbyłwłaśniesirGordon.AleWorceynie
wiedziałjeszczewszystkiego.
Nieznałpewnejokoliczności,którazawisłanadgłowąsirGordonajakmiecz
Damoklesa.TylkojakiścudmógłrozstrzygnąćrzecznakorzyśćGordona.AlesirGordonnie
wierzyłwcuda.Idlategowłaśniewyrazjegotwarzystawałsięzkażdąchwilącorazbardziej
beztroski.
Worceyobserwowałgoprzezchwilę,jakbyoczekującnacoś,copowinnonastąpić,a
jednaknienastępowało.
Wreszciezrezygnował.
Odwróciwszysię,podszedłciężkopowolnymikrokamikusędziemu.
–Milordzie–głosjegozabrzmiałtwardo–chciałempanuzakomunikować,że…
Sędziaspojrzałnaniegouważnie.Wstłoczonejgrupiemyśliwychzapanowałonagłe
poruszenie.UżycieprzezWorceyaurzędowegotytułuThompsonazapowiadałocoś
niezwykłego.
Kilkanaścieparoczuskupiłosięwoczekiwaniunawargachgospodarza.Błyskawiczne
spojrzenieWorceyaprzemknęłopotwarzyGordona.Tylkotejednerysypozostałyobojętne.
Milczeniezaczęłosięprzeciągać.
8