Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
TenFassbender10niedokońcajestwaszzauważyłaprzytomnie.
Zezdumieniemodkrywał,żektośmożelubićniemiecki,rzadkonapotykałtakiereakcje
cudzoziemców.Bawiłonadużywaniesłowa„katastrofa”,jakouniwersalnegookreślenianarzeczy
trudneczystraszne.
Rozmawiałaznimbezśladukokieterii,niepotrafiłznaleźćżadnegopunktuzaczepienia,
przewidziećjejzachowania.Niedlatego,żejużwtedychciałtegozwiązku,raczejintrygowała
goodmiennośćreakcji,jakąwniejwzbudzał.Uzmysłowiłsobie,żejeststarszyiporazpierwszy
zacząłsięzastanawiać,czytonieproblem.
Poprzyjęciuwyszlirazem.Lekceważącprotesty,odprowadziłdopobliskiejstacjimetra.
Zapytała,czykiedykolwiekbyłwPolsce,wsumietotakblisko.Nie,nigdy.Uczciwiepowiedział,
żenigdynieinteresowałgotamtenkierunek.Kojarzyłmusięzszarościąismutkiem.Generalnie
zbrakiempowodówdowizyt.JeździlizkumplamidoFrancji,Holandii,Włoch.Wiadomo.Apotem,
samniewiedzącdlaczego,wyrzuciłtozsiebie:
Wiesz,niemówięotymnikomu,niemasięczymchwalić.JestemspokrewnionyzGoebbelsem.
Niewiemdokładnie,pochodzimyzjednejmiejscowościijaksagarodzinnaniesie,jesteśmyoddaleni
odsiebieojakieśdwadzieściazaułków.
Toznaczy?otworzyłaszerokooczy.
Pokrewieństwoniejestdalekiewyjaśnił.
Toteżładne,tezaułki.Zatrzymałasięwpółkrokuiniepewniepociągnęłatemat.Pytałeś
kogośoszczegóły?
Nabraliwodywustaprzyglądałsięjejreakcji.
Niesamowite,niktniechciałcinicwięcejpowiedzieć?
Nie,rodzicepoważniepotraktowalidenazyfikację.Podobniejakcałarodzina.Niktniedrążył
tychtematów,raczejstaralisięzapomnieć.Jateżniedrążyłem.
Pochodzeniasięniewybiera.Alepamiętaćtrzeba,mimowszystko.
Zabrzmiałotobardziejjaksentencjafilozoficznaniżkomentarzdojegosytuacji.Mimożeniebył
pewien,czyzrobiłatodlaniego,poczułwdzięczność.Milczeliprzezkilkasekund.Miałwrażenie,
żeprzyspieszyłaibezwiedniezacząłzwalniać,stającprzywitrynachzamkniętychsklepów
iprowokująckolejnedyskusjejęzykowe.Zacząłżałować,żenieznasięnatymlepiej.Taknaprawdę,
dobrzeznałsięjedynienadrewnie,zktórympracowałiktórekochał.Tentematjednakpominął,
przecieżnawetniebyłkonserwatoremdrewna,wzasadzietylkobardzodobrymrzemieślnikiem.Kimś
stojącymbardzoniskowhierarchiigościobecnychnaprzyjęciu,zktóregowłaśniewyszli.Nigdynie
przejmowałsięustalanymprzezinnychporządkiemspołecznymipodziałamiklasowymi,alewtedy
poczułsięnieoczekiwaniedlasiebieniepewnie.Stacjabyłabliskoijużchciałzaproponowaćspacer
donastępnej,kiedytużkołowejściadopodziemiaodwróciłasię,jakbynagleprzypominającsobie
oczymś.
Wieszjakwyglądajątwojeoczy?Zamrożonyciekłytlen.Albowodazrozpuszczonymwniej
lapislazuli.Ściętanagalaretkęipodświetlonaodśrodkapunktowymreflektorem.
Słucham?Zatkałogozupełnie.Jeszczeczegośtakiegoniesłyszałodkobiety.Parsknął
śmiechem,usiłującwyobrazićsobietakurządzonewnętrzeswojejczaszki.
Towkońculódczygalaretka?
Niewiem.