Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
PotknąłsięowalizkęiEvewyraźniewyczułajego
irytację.Choćciemnygarniturwyglądałnienagannie,
koszulalśniłabielą,akrawatdobranybyłtak,
bywzbudzaćdyskretnązazdrość,znałagozbytdobrze,
byniezauważyćzaciśniętychust,któresprawiały,
żeopalonatwarzTomanabierałasurowegowyrazu,
coostatnioEvewidywałauniegoczęsto.Tomniebył
mężczyznąpróżnym.Włosyzaczynałymusięjużtrochę
przerzedzaćiwpasiemiałokilkacentymetrówwięcej
niżkiedyś,alenadalwyglądałjakamantfilmowy.
Gdybynieinteligencjaiwspółczuciedlaludzkiego
cierpienialśniącewjegociemnychoczach,tenwygląd
mógłbybyćnawetprzeszkodąwjegolekarskiej
karierze.
Eveniemogłaterazdostrzecwyrazujegooczu;słońce
świeciłozbytostro.Przymknęłapowieki,odprowadzając
wzrokiemjegocień.
Zadzwonięwieczoremzawołałprzezramię
zdawkowo.
Nieodpowiedziała,alezdłońmiopartyminaudach
wciążzanimpatrzyła.Otworzyłbagażnikiwrzucił
dośrodkanowątorbę,którąkupiłamunapięćdziesiąte
urodziny,apotemstarannieułożyłobokdrugą,
zkomputerem.Evedokładniewiedziała,cojestwtej
pierwszej.Poprzedniegowieczoruleżaławłóżku
zrękamimocnozaciśniętyminabrzuchuipatrzyła,jak
siępakował.Przypominającsobiechwilę,znów
poczułarozdrażnienie.
Tom,dlaczegotyzawszeczekaszzpakowaniem
doostatniejchwili?zapytałazniezadowoleniem.Już
prawiepółnoc.Jestemzmęczona,ajutromusimy