Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
stać,mającprzedoczymakalejdoskopcenwidywanych
wczasiewędrówekpomieście.Milczeniedziecinabierało
wjejskołowanejgłowiekształtówwyrzutu,bynastępnie
znówzatopićsięwobrazachhaniebnychscen,
podsuwanychusłużnieprzezpamięć.Nie!Niepotrafiłanic
postanowić.Jeszczenieteraz.
 Może się to wszystko jakoś ułoży.
Alegorzkaświadomość,żewszystkostracone,nie
pozwalałanawetnachwilowąulgę.Machinalniezmiotła
zestołuokruchypozostałepośniadaniu,alesamamyśl
ozmyciunaczyńnapełniałaodrazą.Odraządorobienia
czegokolwiek!Odraządotegodomu,jegościan,gratów,
donocnychgodzinoczekiwanianakrokinaklatce
schodowej;odraządowsłuchiwaniasięwgorączkowy
rytmniepokoju,którypulsowałwkrtaniwściekłym
galopem,niepozwalajączmrużyćokachoćnamoment
idoprowadzającdoszału,żemataką,anieinną
naturę.WtakienocemodliłasiędoBoga,którego
istnieniepodejrzewałazzabobonnymlękiem,byto,
comadlaniejwzanadrzu,niebyłoboleśniejsze
oddotychczaszsyłanychnaniąciosów.Alezawszebyło
boleśniejsze.Ostopieńnapięcia,owiększyładunek
goryczy,ociemniejszytonwobrazieprzyszłościich
rodziny.
Czyistotnietworzylirodzinę?Wświetletegomglistego
dnia,mimojegoponurości,blakłyniecokoszmarnenocne
obrazy.Ichciemnelinietylkowzestawieniuzjej
pragnieniami,tylkowzestawieniuztym,cosobie
wypieściładawniejwwyobraźni,nabierałykontrastowej
czerni.Jeżeliodsuwałatamtenróżowo-złoty,wświetliste
desenie,widokprawdziwieszczęśliwejrodzinytoten
realnymiałwsobiecoprawdabarwyszaregopopiołu
iwyschłegobłota,alezobecnymirównieżjaśniejszymi
smugami.Tejaśniejszesmugitobyłozdrowiedzieci,ich
nauka,jejpisanieazyl,alenajczęściejjedynie
namiastkatego,conieosiągalne.Dlaczego?Nawetbunt,
któryogarnąłwtejchwili,byłuczuciem,które
następowałowdawnoprzewidzianejkolejności.Odlatnie