Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
AndrzejW.Sawicki:KOLCEWKWIATACH
RW2010
Kolcewkwiatach
Wskakujpan!Policjantwyciągnąłrękęipomógłdoktorowiwspiąćsię
nadwukółkę.
Trzasnąłlejcami,konieruszyłygwałtownie,wzbijająctumanypyłuna
wysuszonymjakpieprzdziedzińcu.PochwiligalopowaliElektoralną
wkierunkuMarszałkowskiej.Stanisławopadłnasiedzenieprzeznaczonedla
dwóchpasażerówikurczowozłapałsiępodłokietnika.Niezdążyłnawetzebrać
myśli,niemówiącotorbielekarskiej,którależaławgabinecie.Miałudzielić
rannemupomocygołymirękoma?
Policjantkląłwściekleiobrzucałwyzwiskamimijanepowozy,awłaściwie
ichwoźniców.Wolnąrękąbezprzerwywymachiwałigroził,wymijałwlekące
siędorożki,zmuszałjadąceznaprzeciwkapojazdydozjechanianachodnik.
KołakariolkizałomotałynaniedawnopołożonymbrukuKrólewskiej;
niespodziewaniepolicjantściągnąłwodzeizatrzymałpowózprzyparkanie
OgroduSaskiego.Całagalopadatrwałamożezetrzyminuty.
Wfurcie,zaktórąznajdowałasięjednazrogatekogrodów,stalidwaj
mundurowipilnującywejściaprzedgrupkągapiów.Wśródciekawskich
dominowaliklienciiprzekupniezpobliskiegotargowiskanaplacuZielonym.
Loewenhardtzostałwprowadzony,awłaściwiezaciągniętynaterenparkuprzez
grodowoja,którygoprzywiózł.Znalazłsięmiędzydrzewamiwprzynoszącym
wytchnieniecieniu;jakbyzadotknięciemczarodziejskiejróżdżkipolicjant
przeniósłgozwielkiegomiastadosielankowejicichejkrainy.Stukotkońskich
kopytiterkotaniekółpowozów,codziennygwarmiastadocierałytustłumione
przezkurtynęzieleni.
Stanisławzostałwepchniętywtłumekpolicjantów,nimzdążyłsię
rozejrzeć.Niemalwpadłwramionajedynegowtymgroniemężczyzny
ubranegopocywilnemu:wbiałąwykrochmalonąkoszulęopodwiniętych
5