Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wtedypełna.Katinkanieprzepadałazaordynacją
izreguływychodziławtedyzemnąnaspaceralbo
wodwiedzinydoznajomych.Wracaliśmy,kiedyjuż
wszystkobyłopopacjentachzbiedotyposprzątane.
Tebezpłatneordynacjezapewniłyojcupopularność,
mnóstwoludzikłaniałomusięnaulicy,alenieczyniłtego
dlarozgłosu.
Byłsocjalistą,należałdoprzedwojennegoPPS-u,ale
równieżwswoimprzekonaniujakprzypuszczałem,
azczasemoczywiściesiędowiedziałemspłacałjakiś
rachunekzlatmłodości,kiedyjakostudentowiwcale
musięnieprzelewało.Wiedział,cotoniedostatek,icenił
pomoc,jakiejzapewnedoznawałidziękiktórejdoszedł
dotego,doczegodoszedł.Częstoizhumorem
wspominałswojestudenckielatawelwowskiejbursie.
Jednąztychopowieścidokładniezapamiętałem.Kiedy
jemuikolegomzmedycynyledwostarczałonabochen
chleba,kroiligowpół,wyjadalimiąższiszlinatarg
dobabsprzedającychśmietanęprostozdużychgarów.
Targowalikwartę,prosili,abywlaćdowydrążonego
chleba,apotem,kiedyokazywałosię,żebrakuje
imjeszczekilkugrajcarów,wylewalizpowrotem
śmietanęzchleba,aleprzecieżzostawałaomastaibyło
toprzesmaczne!Niedługojednakimsiętoudawało,
bowkrótcezwiedziałysięotymprzekupkinawszystkich
targowiskachiprzepędzałystudentówzwydrążonymi
bochenkami.