Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
pietyzmemwkule,stożkiiinnefigurygeometryczne.
Ogrodnikmusiałnieźlesiętunapracować.
–Pięknyogród–pochwalił,chociażosobiściewolał
ogrodywstyluangielskim.
–Totylkofragmencik.Stądniewidaćcałości,ale
zaskrzydłembudynkudopierojestprzepięknywidok.
MamynajpiękniejszyogródwcałymKrakowie–odparł
Pałasz.
Marknachwilkęusiadłnadrewnianejławeczce,
byprzyjrzećsięotoczeniu.Tensegmentogrodubył
osłoniętyścianątui,przezcostworzonokameralnykącik,
niewidocznydlaniepożądanychoczu.Niedaleko,
nawprostniego,staładrewnianaaltankaprzytulona
domuruogrodzenia.Byłaprawieniewidoczna,ponieważ
szczelnieokrywałjązielonybluszcz.
Taczęśćbudynkuparafialnegobyłaodizolowana
odresztyzabudowań,dlategodlainnychmieszkańców
niebyłwidocznyaniogrodowykącik,anitaras.Również
strefęogrodowąoddzielonotujamiodresztyterenu.
JednakpodokładnychoględzinachMarkstwierdził,
żemożnabyłoprzecisnąćsięprzezścianędrzewek
napozostałyteren.
WzrokBieglerazatrzymałsięnadrewnianejbudowli.
–Cojestwtejaltance?
–Prowincjałtrzymałtamswojemebleogrodowe.
Markwstał,aleobiecałsobie,żekiedyśpoświęciwięcej
uwagitemumiejscu.
–Czydrzwinatarasbyłyotwarte,gdyksiądzwszedł
ranodomieszkaniaprowincjała?
Pałaszsięzawahał.
–Byłyzamknięte–odparł.
–Dziwne.Sprawdzałemwinternecie,jakawtedybyła
pogoda.Prawietrzydzieścistopniwdzień.Prowincjał
jeszczenieposzedłspać,tylkosiedziałprzybiurku.Każdy
wtakąpogodęotwieradrzwi,tymbardziejżewidzę
tulampęodstraszającąkomary.
–Możemiałzamiarjużiśćspaćidlategozamknął
drzwi.
–Może–potwierdziłtrochęsceptycznieMark.