Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Gryzącyimdłydymkopaluwypełniłzimne,aledobrzeoświe-
tlonewnętrzeświątyni.Rozłożonanabazaltowymkamieniu
dziewczynamaniewięcejniżpiętnaścielat,dopierozaczy-
nająpęczniećkrągłepiersi,terazobnażone,lśniąceodoliwki,
którąnatartośniadą,gładkąskórę.Oddychaniespokojnie,ale
1.
niepróbujesiębronić.Jejciemneoczy,terazzamglonełzami,
uciekająodwzrokustojącegoprzedniąmężczyzny,błądząpo
rzeźbionychścianach,reliefachzwizerunkamiptakówiwęży
oplecionychkolczastympnączem.Dziewczynamamroczepół-
szeptem,półskomląc,pojedynczesłowa,jakbywyliczaławiny,
amożeniespełnionemarzenia.
Oczystojącegoprzedniądobrzezbudowanegomężczyzny
równieciemnejakjej,alecałkiemspokojne.Patrzynalewąpierś
dziewczyny,naktórejmamałeznamię,bezpożądaniaibezcie-
kawości,zatozprecyzyjnymskupieniemperfekcjonisty.
Błysk,czarneostrze,krótkikrzyk,dłoniezanurzająsię
wotwartąpierś,wyjmująbijącejeszczeserce.Dwadzieścia
uderzeńbębna.
Mężczyznawzłotejmascezespokojemoglądaociekający
krwiąobsydianowynóż.Pofalowaneostrzepokrytedrobnymi
znakamiocierawdelikatnyjedwabizestarannościąodkłada
dokamiennejszkatuływewgłębieniuponiżejołtarza.Spogląda
wzimnątwarzKolibrazPołudnia,boga-opiekuna,panawojny
isłońcawzenicie,Huitzilopochtli,którywtychciężkichdniach
uparcieodmawiamieszkańcomTenochtitlanuwsparcia.Drgający
9