Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Całyczaspamiętałem,copowiedziaławkuchni,i
miałemnadzieję,żemówiłaomnie.Mojerozmyślaniao
boskiejprzyjaciółceprzerwałauroczablondynka.Nagle
wyłoniłasięzwody,podpływającdomnieniebezpiecznie
bli​sko.
Opierałem
się
przedramionami
o
brzeg
basenu,
zanurzonywwodzie,więcmójdowódpodnieceniabył
całyczasukrytyiniemusiałemsiękrępować,gdymoja
wyobraźniapodsuwałamibardzoniegrzeczneobrazyz
Sa​mirąwroligłów​nej.
Hejza​ga​dałablon​dynka.
Kompletnie
nie
pamiętałem,
jak
ma
na
imię.
Wie​dzia​łemtylko,żestu​dio​wałazAlex.
Hej.Uśmiechnąłemsiękącikiemust.Mimożemoją
głowęzajmowałaczarnulka,toprzecieżnicniestałona
przeszkodzie,
Sa​miry.
żeby
poflirtować
i
zobaczyć
reakcję
Prze​szka​dzam?Pod​pły​nęłajesz​czebli​żej.
Dopiero
gdy
przejechała
dłonią
po
moim
torsie,
dopadłymniewątpliwości.Przyjemnarozmowazuroczą
blondynkątojedno,aobmacywanietojużcałkieminny
po​ziomkon​wer​sa​cji.
Absolutnieniewyjąkałem,bozbliżyłasięnatyle,że
nieoczekiwaniezaczęłasięomnieocierać.Byłemtwardy
jakskała.
Pew​niepo​my​śli,żetojejsprawka…
Położyładłonienamoichbarkachizagryzładolną
wargę,wysyłającmiwszelkiemożliwesygnały,żejest
za​in​te​re​so​wana,itoku​rew​skomocno.
Mogłemskorzystać,zabawićsięibezzobowiązań
spędzićdzisiejsząnocwramionachcałkiemniezłejlaski,
ale…Nowłaśnie,byłodośćpoważne„ale”Samira.To
onabyłamojąobsesjąitochciałbymugościćwswoim
mieszkaniu.
Blondynka
byłaby
tylko
marnym
substytutem,atadecyzjapewnieznaczniebymnie
od​da​liłaodzdo​by​ciako​biety,októ​rejma​rzy​łem.
Niezdążyłemzareagowaćnajejsłowaczydość
nachalnydotyk,bonaglezauważyłemkątemokadługie,
opa​lonenogikro​czącepew​nieprzybrzeguba​senu.