Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Kiedyś,zadobrychczasów(podobnobyłytakie)
owiniętychwpelerynępoetów,zjawiałsięnadworcu
WielkiPielgrzymSzlaku,samLeonSchiller,czyliPan
Lulek,jakmawialiczekającynamistrzałódzcy
dorożkarze.Niepototuprzyjeżdżał,abyzmiastaŁodzi
wyjechać.Nicztychrzeczy.Mistrzprzybywałtu,aby
podtrzymaćżagiewswojegotalentu.Stawałwszeregu
bufetowychgościisyciłGo,tentalent,częściowo
utraconywprzedchwilązakończonymprzedstawieniu
wpobliskimteatrze.Podtrzymywałówwielkidarbogów
licznymikolejkamiboskiegopłynu,jakmawiałMistrz.
NieOnjedenprzybywałtu,abyuzupełnićprzeciekającą
przezsitoczasusławę,wypływającąpodstępniezciała
artysty.Bywalituwszyscywielcyinajsławniejsi.Stojąc
przybufeciestacyjnym,nadniejednymznichwidaćbyło
aureolęsławy.Jednakjużjakbybezwieńcalaurowego.
Ona,tasława,mawymaganiaiartystaznależytym
szacunkiemmusisięjejkonieczniepodporządkować.
Artystadołżeńbytobmyt,obrytiniemnoszko
pijan
4
.
TazasadaujawnionaprzezbracinaszychMoskali
dobitnieijednoznacznieporządkujetenukład.
TutajLech,CzechiRustojakobyjedenmąż,wsparty
obufet,zwyraźnymgestemjednejrękipodniesionej,
zeszkłemwzaciśniętejdłoni.Gest,któryjednoczy
wszystkichludzizbarówidworcowychbufetównacałym
świecie.
ChórHariana,czyliczterechprzystojniakówzmiasta
Łodzi,wracającztrasy,naczterygłosypięknieśpiewał:
„jeszczeraz,jeszczerazpolejnam,dolejnam…”.
Niedokończonesporyliterackietoczonegdzieśprzy
stolikachkawiarnianychtylkotutajoporannejporze
przykolejowymbufeciemogłybyćwłaściwieosądzone,
ażycieartystynatymłezpadole,waspekciesłów
księciaDanii,szczególnietutajnabierałowłaściwego
znaczeniaegzystencjalnego.
BarnaDworcuFabrycznymbywałteżtrybuną
polityczną.Rozpolitykowany,aczniedopitymówca
właśnietutajznajdowałsłuchaczy.Coprawda,oróżnym
nasączeniualkoholowym,wprostproporcjonalnym