Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
mamiłczarownymuśmiechem.Teśćpił.Teściowa
szczypałaokruszkizobrusu.
—Przypominam,żejutroidziemydokościoła
nadziewiątą.Koniecnadzisiaj.Niechcę,żebyludzie
poczulialkoholowyodór.Naprawdę,zostawjużtęwódkę
—powiedziałaMagdaisięgnęławkierunkumęża
pokieliszek.
—Nigdziejutronieidę—odpowiedziałAndrzej,
uchylającsięprzedżoną.
—Oczywiście,żepójdziesz.—Magdanieustępowała.
—Niebędętamsamajakjakaśwdowaalbo,cogorsza,
rozwódka.Jakbytowyglądało?Cobyludziepowiedzieli?
Pozatymjesteśmycorazstarsi—dodałazpoważną
miną.
—Powinniśmysięmodlićospokojnąwieczność
—szepnęła,obrzucającgopotępiającymwzrokiem.