Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Jejmałżeńskieszczęściebyłojużprzeszłością.Podeszła
dostarejkomody,którąkilkalattemuodziedziczyła
poswojejbabci.Stawiałananiejrodzinnezdjęcia.Wzięła
dorękijednoznich.TobyłozdjęciePiotra.Przyglądała
musięuważnieprzezdłuższąchwilę,bomiaławrażenie,
żepatrzynazupełnieobcegoczłowieka,żewogóle
goniezna.Przeszedłjądreszcz.Zakręciłojejsięwgłowie
izrobiłolodowato.Musiałasiępołożyć.Czuławręcz
przymus,bypójśćterazspać.Cośzłegodziałosięznią,
znim,zichmałżeństwem,któredoniedawnajeszcze
uchodziłozaidealne.Bylirazemodprawiesześciulat.
Byłaprzekonana,żespotkałaidealnegomężczyznę,
żemiałaszczęście.Niechodziłojednaktylkooichrelacje,
aleteżostosunkiPiotrazjegorodziną.Mielijakieś
rodzinnesekrety.Napewnojemieli,częstorozmawiali
międzysobąszeptem,amożetotylkojejwymysły?Nie
chciałasięmieszać.Zresztąnigdyniemieszałasię
winteresymęża.WłożyłaostrożniefotografięPiotrapod
poduszkę.Pogłaskaławykrochmalonąposzewkę
zuczuciem,jakbydotykałatwarzyukochanego
mężczyzny.Pokójwirowałjakrozbujanakula
dyskotekowa.Joannawtuliłasięwpoduszkęizasnęła.
*
—Wyszedł...—szepnęłaMagda.—Idzienaprzystanek.
Tylkozumiarem.Tak,jaksięumawialiśmy.Czekam
naraportporobocie.
*
—OBoże!—Piotrpróbowałprzebićsięprzezduszący
dymspalenizny.Otworzyłszerokookno.