Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Basisprawę,poprosiłaoprzyjście.
Jużpokilkuminutachrozległosiępukaniedodrzwi.
Basiabyładrobnąblondynkąowydatnychustach
idużych,granatowychoczach.Dorotabladouśmiechnęła
sięnajejwidok,nielubiłaprzebywaćwtowarzystwie
kobietładniejszychodsiebie,aBasianiedość,żeładna,
tojeszczeprzyjaźnieszczebioczącaiszczerze
zainteresowananiesieniempomocybiednejChince.
Przywitawszysięznią,wolnoispokojniespytałają,oco
chodzi.Zdziewczyny,którausłyszałaswójrodzimyjęzyk,
wypłynąłpotoksłów.MiałanaimięLaoijak
przetłumaczyłaBasia,przebywaławPolscelegalnie,
dowodemczegomiałybyćzabraneprzezniąwpośpiechu
zbarudokumenty,aleDorotanawetwnieniespojrzała.
Dziewczynabyłaprzekonana,żeDorotajestzurzędu
imigracyjnego,dlategopojechałaznią,wyjaśnićsprawę.
Nicnierozumiem.Dorotawzruszyłaramionami.
Cośkręci.Nawłasneoczywidziałam,jakkucharzdrze
sięnanią,wymachująctasakiem.
Tenztasakiemtojejwuj.Nieznęcałsięnadnią,
poprosturozmawiali.
Rozmawiali…burknęłaDorota.Onkrzyczał,aona
płakała,teżmirozmowa.
BasiaodwróciłasiędoLaoispytałaopowódłez.
Onapochodzizbiednejprowincjiwytłumaczyła
pochwili.WPolscejestodniedawna,dołączyła
dorodzinyswojegowujamieszkającejtuodośmiulat.
ComiesiącwysyłajądoChinpieniądze,które,jaksię
dzisiajdowiedzieli,niezawszedocierajądojejojca
imatki.Ginąpodrodze,prawdopodobniektośzurzędu
pocztowegozichwsirekwirujecoktórąśwpłatę.Dlatego
jejwujsięzdenerwował.Krzyczał,owszem,alenienanią.
Aonapłakała,bouświadomiłasobie,jakwielepracy
wymagaodnichtutajwysupłaniekilkuzłotych,bymóc
przelaćdolarydoChin.Atedolaryniedocierają…
ToprzykrezasmuciłasięAlicja.
Jednymsłowem,nastąpiłonieporozumienie.Laojest
wPolscelegalnieikrzywdajejsięniedzieje.
StraszniemigłupiowyjąkałaDorota,wstając