Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Jestemprawiepewna,żenowasekretarkaAdama
surfowałapointernecie,bokiedyweszłam,popatrzyła
namniespłoszona.Niepoznałyśmysięwcześniej.Nie
odwiedzałamkancelariiodkilkutygodni,panna
natomiastpracowałachybaoddwóch,odkądpoprzednia
asystentkaposzłanamacierzyński.Adamprzyjmował
dziewczynywedługschematu:długienogi,długiewłosy,
dużecyckiibystrośćnapłynnejgranicymiędzy
„kompletnablondynka”a„cośmitamświta”.
Błyskawicznieskojarzyłampannęzostatniązdobyczą
Patryka,więczapałałamdoniejorganicznąniechęcią.
–Niepanikuj–burknęłam–jadomecenasa.Jestktoś
uniego?
–Byłapaniumówiona?
Spojrzałamnaniąostro.
–Słuchaj,dziecko,miałamkurewskopodłydzień,więc
nieutrudniaj.Adaśmaklientaczymogędoniegowejść?
Otak,płynnagranica,jaknic.Dziewczęwyglądało
niczymoślepionaświatłamisarenkanaS1.Aż,cholera,
żalserceściskał.Znaczyściskałby,gdybyniewiadoma
sprawa.
–Ogłuchłaś,dziewczyno?–podniosłamgłos.
–Niechpaninamnieniekrzyczy.
–Aczyja,kurwa,krzyczę?–warknęłam.
–Krzyczysz,siostra.–Adampojawiłsięwdrzwiach,
szczerzącsięjakidiota.–Niestaćmnienaterapiędla