Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
topoważnasprawa.Wgłębisercaczułem,żesłowo
„szpital”brzmidlamniejakwyrok!
Powolizaczęłodomniedocierać,cotaknaprawdę
mniespotkałoizczymsiętowiąże.Jakiekonsekwencje
mnieczekająwzwiązkuztympoważnymleczeniem,
októrymitaknicniewiedziałem!Myślałem,
żetowszystkojesttylkozłymsnem,koszmareminie
mogłosięprzecieżmnieakuratprzytrafić.Boniby
dlaczegoja?Szukałemwmyślachodpowiedzi.Tomusiała
byćjakaśkarazamojeuczynki,alecotakiegomogłem
zrobić,byażtakrozgniewaćBoga?
Pojakimśczasieoświeciłomnie.Nagleprzypomniałem
sobie,żejakiśczastemu,wzeszłymroku,miałomiejsce
pewnegłupiewydarzenie.Tostałosięwniedzielę,gdy
porazkolejnyuczestniczyłemwemszyświętejwŁasku
(wnaszejparafiiniebyłojeszczeświątyni,amywedług
prawanależeliśmydoparafiiwŁaskuitamteżchodziłem
–przeważniezbratem,alewtedyakuratbyłemsam,nie
pamiętamczemu).
Spotkałemtammojekuzynki,SylwięiMagdę,które
mieszkaływŁaskuiteżchodziłydotegosamego
kościoła.Chciałemzaimponowaćdziewczynomimoże
trochębyćzabawny,podczasmszywpadłemwięc
napomysł,żetrochęsiępowygłupiam.Ażestaliśmy
akuratnasamymkońcu,takjakbyprzedgłównym
wejściem,niktniewidziałmojegowybryku.