Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zauważyłategorano?Przypomniałasobie,jakMarcinek
wstałwcześniejizmusiłdoprzyspieszonejtoalety.
Wżadnymwypadkuniemożewtymstanieiśćdoszkoły.
WykręciłanumerdoGosiKlepy.
Halo,Gosia?
TuMonika,mamawyszłaodezwałajednazcórek
Małgorzaty.
Maraprzywykłajuż,żekupionyprzezniąiofiarowany
opiekuncewnukatelefonczęściejbyłwykorzystywany
przezdzieciGosiniżprzezniąsamą.Częstorównież
zastępowałymatkęwróżnychobowiązkach,coczasem
przerażałoMarę.Gdybyjakaśkontrolasiętrafiła?Gosia
jednakniewidziałanicniewłaściwegowtym,żejejdzieci
wykonująobowiązkimatki.
NiemogęwrócićdoGadziejowicnaczwartą.Trzeba
iśćpoMarcinkadoszkołyigoodebrać.Potemtrzebasię
nimzająćwdomu.Wrócędopierowieczorem.
Niechsiępaniniemartwi.Zajmiemysię
Marcinkiem.
Całeszczęście,żeGosiaijejrodzinalubilichłopca.
Byłapewna,żenicmusięniestanie.
Marapojechaładoswojegostaregomieszkania.Choć
oddwóchipółrokumieszkaławGadziejowicach,nie
sprzedałaswojejwarszawskiejkawalerki.Zabrałatylko
roślinydoniczkowe,sprzętkomputerowy,częśćksiążek
itrochęubrań.Resztazostałazamkniętatylkonajeden
zamek.Zostawiłasobietomieszkanieprzedewszystkim
dlatego,żebyłojej.Byłatuciąglezameldowana.
Doprowadzeniafirmyużywałakontabankowegosyna