Book content

Skip to reader controlsSkip to navigationSkip to book detailsSkip to footer
OdpewnegoczasuMarcelkamusiaławstawaćrano
niecowcześniejniżzwykle.Mamazpoczątkunie
wierzyła,żecórkatakpilniebędziesięzajmowała
pieskiem,któregodostaławzeszłymroku.Myślała,
żeszybkojejsiętoznudzi.Ichybatrochęsięzdziwiła,
żeMarcelkaposłuszniezaczęławstawaćpółgodziny
wcześniej,żebymiećczaswyjśćznimnaporanny
spacer!
Dziśjednaknatymporannymspacerzedziewczynka
trochęsięzdenerwowała.Rozrabiakwęszyłwszędziejak
zwariowany,wygrzebywałłapąjakieśrzeczyztrawy,
adwarazypróbowałjezjeść!Conajgorsze,zapierwszym
razemmusięudało,zanimzostałodciągnięty…
ZadrugimrazemMarcelkazdążyłatemuzapobiec,
apotempostanowiłaobejrzeć,cotakiegochciałpożreć.