Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Lancetiktośjeszcze
piękna,zapowiadałsięcudowny,ciepłyisło-
WpewnączerwcowąniedzielęZośka
jakcoranowyszłanaspacerze
swoimmłodympsem.Pogodabyła
necznydzień.Spacerowałaniecozamyślonaiza-
spana,ponieważ,przyznacie,żespacerzpsem,
nawetnajukochańszymiwnajpiękniejsząpo-
godę,aleosiódmejranowniedzielęmożenie
byćnajwiększąradością.Oj,pospałobysięjesz-
cze,wkońcutowolnydzień.NiestetyLancet—
niesfornebrązowewyżlisko—tylkoczekał,
kiedydziewczynkaprzekręcisięnadrugibok,
wydajączsiebiebłogieizaspanewestchnienie.
JegopyskznalazłsięnadtwarząZośki,amięk-
kiizimnyjęzykniczymwycieraczkarozmazał