Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zkażdąchwiląjestichwięcej,wciągająmójwzrok
wbezmiarprzestrzeni.Oddycham.Nagległośnydźwięk
niemalpodrywamniezziemi:plusk,jakbyktośwrzucił
dowodyciężkiworekmożekilkanaściemetrówodemnie.
Serceszybciejmibije,wpierwszymmomencieniewiem,
comogłosięstać.Popewnymczasiedochodzidomnie
myśl,żetobóbr,którywskoczyłdorzeki.Przecieżtak
wieleprzewróconychlubnadgryzionychprzezbobry
drzewwokół,naskrajuskarpyikilkametrówwgłąblasu.
Wgałęziachobalonejsosnywidaćżeremie.Tak,toich
teren,ajajestemtuintruzem.Możechciaływystraszyć
mniedlażartu?Alesądzę,żeraczejjestemimzupełnie
obojętny,robiąswojeiniezwracająnamnieuwagi.
Później,kiedyoswojęsięwtyminocnymidźwiękamialbo
kiedyzwierzętaoswojąsięzmojąobecnością,będę
częstokroćsłyszał,jaksiekajązębamidrewno.Ale
pomimoostrożności,skradaniasięimocnejlatarkinigdy
nieudamisięichzobaczyć.
Wchodzędonamiotuizapinamsięwśpiworze.Chociaż
wielenocyspędziłemnabiwakach,spływachkajakowych,
czujęlekkiniepokój.Zawszewtakichsytuacjachbyłem
zkimś,nawetgdybyłatotylkomojapięcioletniacórka.
Terazpoczuciebyciazupełniesamymdochodzidogłosu.
Wciągudnianiemiałotoznaczenia,pociemkujest
inaczej.Czujęsięsenny,alepoczątkowoniemogęusnąć,
zaczynamsłyszećróżnedźwięki,szumlasu,lekkie
szmery,wiatr.Przecieżtowszystkonic,dobrzewiem,
żeniedalekostąddomy,zoddalidochodziszumszosy;
alenocnewrażeniejestcałkieminne.Wkońcuzasypiam,
jednakwśrodkunocysiębudzę.Jakieśzwierzęwyraźnie
szuraobokmojegonamiotu,napewnojestmałe,aleten
dźwiękmniezaalarmował.Nasłuchujęipróbujęjesobie
wyobrazić.Wiewiórka?Mysz?Zastanawiamsię,czy
dobrzezapakowałemjedzenie.Chybatak,raczejnicsię
doniegoniedobierze,mogęspaćspokojnie,przynajmniej
podtymwzględem.Jeszczejakiśchlupotwoddali,
pewnieznowubobry.OK,jestemuwas,pamiętam.
Budzęsię,kiedyjestcałkiemwidno;niemampojęcia
któragodzina,słońceprzebijamiędzydrzewami,