Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁ1
GODZ._5.05
Dzieńdobry,Warszawo!MówidowasPawełTkacz,słuchacie
porankawRadiuWSK.Będętowarzyszyłwamwtymtrudnym
lądowaniuwnowymtygodniu.Dziśsłonecznąisuchąpogodębędzie
zapewniałwyżrozciągającysięnadMorzemBałtyckim.Zapowiadana
najwyższatemperaturawstolicytodwadzieściasiedemstopni!Nie
wychodźciebezkapeluszy!Aswojądrogą,jakwamminąłdługi
weekend?Wczorajnatrasachdojazdowychzarejestrowanonajwiększe
korkioddekady.Znaczy,żewarszawiacywrócili.Wyspaniczynie?Ja,
mówiącszczerze,niezbyt,alepowiemwam,conajlepiejdziała
napobudkę!GorącakawaorazFrankieValliiTheFourSeasons!
Dzieńdobry,Warszawo.AterazWalkLikeaMan!
GODZ._5.06
WojciechMitkaczekałwkabiniedostawczej„kaczki”,czyli
mercedesa310,zpakąwyładowanąkwiatami,naswojegosyna
Mikołaja.Dzieciakmiałszesnaścielat,właśniezacząłwakacje,ajeśli
chciałjechaćzkumplamipodnamiot,musiałprzezdwatygodnie
pomagaćojcuwrozwożeniutowaru.Prostyukład.Pracawzamian
zaprzyjemność.Dziecinależyuczyćodpowiedzialności,inaczejbędą
myślały,żewżyciuwszystkodostajesięzadarmo.Atakniejest.
Naluksustrzebazapracować,aWojciechwiedziałotymdoskonale.
Zanimprzejąłhurtowniękwiatówpoojcu,pracowałdlaniegoblisko
dwadzieścialat.Ipewniepracowałbyjeszczedłużej,gdybyojcanie
zabrałnagłyzawał.Zmarł,wyładowującskrzynkęholenderskich