Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
polowałanapozostałedwakawałki,abyumożliwićmiastupowrót
doSarsovy.Zwiadowcyimyśliwipocichuprzeszukiwalimiasto,
wypatrującich,alejakdotądbezskutecznie.
Nawetniepodniosłamwzroku,byspojrzećnafragmentmapy.
Zamiasttegoposzłamprostodopołożonegonauboczupokoju,
gdziemojeniewielkie,zakurzonebiurkowitałomnieobietnicą
niewyobrażalnienudnegodnia.Jużterazleżałnanimstosdokumentów
doposegregowaniailistówczekającychnadostarczenie,choćjanie
byłamadresatką.Małatabliczkaprzymocowanakrzywonadrzwiach
głosiła:„Sekretarz”.
Nawettenprzekrzywionyznakniebyłmój.Niebyłamnawet
Sekretarzem.Jedyniestażystką,którawykonywałapracezbytnudne
dlaprawdziwychSekretarzy.Wyobraziłamsobie,jakzrywamtabliczkę
imiażdżępodbutaminakawałkizato,jaknamniepatrzyłajak
zemniedrwiłaaleniebyłosensurobićscenyodsamegorana.Mogło
topoczekaćprzynajmniejdolunchu.
Zrobiłamkrokdoprzodu.Zamarłam.Spróbowałamznowu.
Nie.Nie.Nie.Nie.Nie.Niemogłamstawićczołakolejnemudniowi,
jeszczenie.Zawróciłamnapięcieiruszyłamkorytarzemdługimi,
powolnymikrokami.Dokumentymogłypoczekać.Jeśliprzejdę
wystarczającowolnowszystkimikorytarzaminaparterzeGildii,
apotemzawrócędobiura,tominieprzynajmniejpółgodziny.
Światpozatymmałympokojem,wktórymspędzałamwiększość
dnia,tętniłżyciem.CzłonkowieGildiiwszyscyrozkoszniepełni
magii,którejjanigdyniepoznamkrążylipopiętrach.Wsalach
pełnychAdeptówodbywałysięlekcje;głosynauczycielidobiegałyzza
częściowouchylonychdrzwi,ajacyśspóźnieniuczniowiewbiegli
przezdrzwiznaręczamiksiążekzAteneumpotężnejbiblioteki,która
zajmowałapołowęGildiiiskrywałaprzejściedotajemniczego
Sanctum.Niektórepomieszczeniabyłyzamknięte;zzadrzwiwabiły
mnieprzytłumionegłosy,aMagistrowiewdługichpłaszczach
wchodziliiwychodzili,pospieszniezamykajączasobądrzwi.
JeszczewBardzoDawnychCzasach,nadługoprzedpoczątkiem