Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁ1
Sobota.Zaoknempogodanijaka.Zapowiadalideszcz,ale
słońcepróbujeprzedrzećsięzzagęstychchmur.Dość
mocnowieje.Nielubiętakiegoniezdecydowania.Niby
możnawyjść,bonicsięniestanie,alemożelepiej,
nawszelkiwypadek,zostaćwdomu.Naszczęściedziś
niemuszępodejmowaćdecyzji,czywychodzimy,czy
zostajemy,bomamysobotę.Jakcotydzieńumówiliśmy
sięnakawęzteściową.Marekprzechylaswójulubiony
kubekidopijaostatniłyk,odstawiagonastolik
iwychodzipozakupy,Misiajestzajętazabawką,którą
dostałaprzedchwilą,aDuszekkręcisięniespokojniekoło
babci,jakbymiałdoniejjakąśsprawę.Szybkoskanuję
wmyślachtematy,któreporuszaliśmyostatnio.Może
chceocośzapytaćiterazzbierawsobieodwagę?
Zakażdymrazem,kiedymawgłowiejakąśsprawęwagi
najwyższej,kręcisięniespokojnie,zanimzadapytanie.
Teściowąmamdośćniestereotypową.Zupełnienie
nadajesięnabohaterkęzłośliwychżartów.Bardzo
lubię,zresztąjestempewna,żezewzajemnością.Przez
siedemlatmałżeństwazMarkiem,awsumieprzez
dwanaścielatnaszejznajomości,niedoszłomiędzynami
dożadnegorękoczynu,żadnaznasniewyrwaładrugiej
anijednegowłosa,podniesionegłosyjedyniesięzdarzały.
Ilebyłowspólnychwyjazdów,niezaplanowanychkaw
namieściealbounaswmieszkaniu,totrudnozliczyć.
Jednymsłowem,jestemszczęściarą.Agatakochawnuki