Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Akademickiego,uciekłamisprzednosa.Zdecydowałam
sięiśćkawałekpiechotą.Maryna,mojawspółlokatorka
zAkademika,wolałaczekaćnanastępnąósemkęnie
odczuwałapotrzebyruchuibyławogólewzłym
humorze.Poszłamwolnowstronęprzystankuprzy
TeatrzeMiniaturaszeroką,pełnąstarychlipaleją
Rokossowskiego.Płatkiśnieguosiadałyminarzęsach,
topniałynanosie.Natleciemnoszaregoniebaczerniały
wgórze,wśródnagichkonarówdrzew,ogromnebukiety
jemioły.Pojezdnibezszelestnieprzemknęłoautopokryte
białymkożuchemśniegu.Psiakość!Zapomniałam
zupełnieochlebienakolację.Jeśliniepośpieszęsięinie
dogonięósemki,którazbliżasięjużodstronyAkademii
Medycznej,tomogąmiprzednosemzamknąć
spółdzielnię.
DogoniłamtramwajprzyTeatrzeiwskoczyłam
dodrugiegowagonu.
Aha,jednakjesteś!powitałamnieMaryna.
Konduktorkawyszłanapomost.
Ktoniepłaciłnatylnympomoście?
Miesięczny!krzyknęłamimachnęłamjejzdaleka
biletemwmetalowejramce.Cofnęłasiędoprzedziału,
zasuwającdrzwizasobą.
WiększośćpasażerówstanowiłymieszkankiDomu
Akademickiegowracającedoswejprzystani.Jechałam
wmilczeniu.Byłamzmęczonaismutna.Tyleprzykrości
wciągujednegodnia.Ranolistzdomu,donoszący
ochorobiebraciszka,późniejawanturaonieoddane
wporęsprawozdanieiwreszcietahistoria
wprosektorium…Wponurymnastrojuwysiadłam
ztramwajuipobiegłamwstronęspółdzielni,ostatecznie