Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ŚwiętegoJózefa,spacerowaliwtedynadrzekąiulicamimia-
sta,przesiadywaliwcukierniIlich,wspinalisięnaniewy-
sokiszczytUrbana.Wiosnączterdziestegorokuteżwybrali
sięnaUrbana,byłpełenkwiatówmajisynogarlicygłos,jak
wtymwierszu,którywtedywszyscyznalinapamięć.Wie-
czoremczekałnaniąwkasztanowejalei,jeszczeterazwidzi
gonadole,stoiwjasnejkoszuliopartyopieńdrzewa,stoi
podkasztanemobsypanymkwiatamiiczeka,żebywyszła
naspotkanie.Dziśgoniema,jestrokczterdziestyczwarty,
wieczór,wszędziecisza,aletylkodlatego,żeniktnierusza
sięzdomu,wszyscysiedzą,patrząprzedsiebieiczekają,
zawyjąsyreny.
Naodgłossyrenpoojcaprzyjeżdżaauto,którezabiera
godoszpitala,bokiedyustajehukieksplozjebomb,kiedy
cichniewarkotsamolotów,kiedysyrenyprzestająwyć,ich
dźwiękobniżasięikończygłuchymtrzaskiem,pokasływa-
niem,doszpitalazwozisięrannych.Wtedyjejojciec,doktor
Belak,przystępujedooperacji,amputujenogiiotwierabrzu-
chy,zszywa,ręcemacałewekrwi,połokcie.
Naodgłossyrentrzebakonieczniezejśćdopiwnicy,bo
znadNiemiec,znadGrazu,nadlatująamerykańskiesamolo-
ty.Zrzucąnamiastobomby,wybuchyrozedrąciszęspokoj-
negojesiennegowieczoru,nieborozpłomienisiępożarami,
domyiuliceogarniestrach,zstąpidopiwnic,międzysku-
lonychiprzelęknionychludzi,którzybędąwpatrywaćsię
wziemię,zatykaćuszy,spoglądaćszerokootwartymioczami
wsufitikudrzwiom,czynierozniesieichpodmucheks-
plozji.Wpiwnicachsiedzągłówniekobiety,dzieciistarzy
mężczyźni,młodychprawieniema,wysłaliichnafront,na
UkrainiealbowGrecjiwalcząwniemieckichmundurach.
Niektórzyjejszkolnikoledzyposzlipodobnodolasu,
gdzieśnaPohorjualbowDolnejKrainie.Ajedenznich
siedziwstarymwięzieniuniedalekostąd,zarzeką,albo
wwięzieniusądowym,możetrzymajągowjakiejśpiwni-
cy,ludziemówią,żenajpierwprzesłuchująichwpiwnicach
gestapo.Onteżbyłwpartyzantce.Złapaligo.Wieczórjest
27