Żadnejprzyjemnościniesprawiałojejsłoneczne
światło,ptakianiróżoweobłoki,żeglującenadniąrano
iwieczorem.
Akiedybyłazimaiwokółleżałiskrzącysiębielą
śnieg,nadbiegałczęstozająciprzeskakiwałprzezmałą
choinkę–och,jakietobyłodenerwujące!Aleminęły
dwiezimyigdynadeszłatrzecia,drzewkobyłotak
wysokie,żezającmusiałjeomijać.„Ach,urosnąć,
urosnąć,byćwielkimistarymdrzewem,tylkotojest
pięknenatymświecie”–myślałachoinka.
Jesieniązjawialisiędrwaleiwycinaliniektóre
spośródnajwiększychdrzew,byłotakcoroku,imłoda
choinka,któraterazjużcałkiemwyrosła,drżałanaten
widok,bowielkie,wspaniałedrzewaupadałynaziemię
ztrzaskiemihukiem,gałęzieodrąbywano,awtedy
wydawałysięnagie,długieichude,niemalniemożna
ichbyłopoznać.Apotemwrzucanojenawozyikonie
wywoziłyjezlasu.
Dokądjezabierano?Cojeczekało?
Wiosną,gdyprzyleciałyjaskółkiibociany,choinka
zapytała:–Wiecie,dokądjezabrali?Spotkałyścieje?
Jaskółkiniewiedziały,alebocianzrobiłpoważną
minę,skinąłgłowąipowiedział:–Tak,chybatak.Kiedy
leciałemzEgiptu,widziałemwielenowychstatków,
byłonanichdużowspaniałychmasztów,śmiem
twierdzić,żetoone,pachniałyświerkiem,przynoszę
odnichpozdrowienia,wysokosiętrzymają,ojwysoko!
–Och,gdybymijabyładośćduża,żebymóc
wyruszyćnamorze!Jakiewłaściwiejesttomorze,
doczegojestpodobne?
–O,długobymówić–powiedziałbocianiposzedł
sobie.
–Cieszsięswojąmłodością!–mówiłypromienie