Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
szymciągupozostawałdalekimodupragnionegoprzezAr-
tura.Uznała,żewtejsytuacjiniepowinnagrzeszyćobojętno-
ścią,alepowinnajakośpomócArturowi,alejak?.
Myślałanadtymdługo.Pewnegodniawpadłjejdogłowy
odważnypomysł.Wpadłjejdogłowypomysł,żebyzżem
pojechaćdowłaścicielimłynaizłożyćimpropozycję,by
wprzyszłościKarolinazostałażonąArtura.
ZwlekałazpodzieleniemsiętympomysłemzWiktorem;
obawiałasięjegoreakcji.
Powiedziałamuotym,wykorzystującdobresamopoczucie
Wiktorapowyjątkowokorzystniedlahurtownizakończonym
dniu.Byłamilezaskoczonatym,conatopowiedziałWiktor.
TyleżyjemyzsobąMartuśaniesądziłem,żemasztaką
głowędozaskakujących,alejakżeciekawychidrychpo-
mysłów,powiedziałzadowolony.
Przestań,bocięzdzielęprzezgłowęmokrąścierką,bę-
dziesięzemnienaśmiewałniecnotarzekła,ukrywającjak
tylkomogłazadowolenie,którepojawiłosięwjejduszy
iusilniechciałookrasićswojąobecnością,jejoblicze.
Wniedzielępopołudniu,zajechalibryczkąprzedmłyn.
Poceremoniipowitalnej,jużwizbiemieszczącejsię
wprzybudówcemieszkalnejmłyna,usiedlinawskazanej
przezgospodarzysolidnejdrewnianejławiezoparciem.
Ławastałaprzystole,zbitymzrówniesolidnychjakława
desek.Poprzeciwnejstroniestołu,napodobnejławiezasiedli
gospodarze.Wiktorsięgnąłzapazuchę;wyciągnąłbutelkę
zokowitą;umieściłnaśrodkustołu.
Samupędziłemnadzisiejsząokolicznośćpochwaliłsię
Wiktor.
Pogrzecznościowejwymianiezdań,gościeprzystąpilido
wyjaśnieniaprawdziwejprzyczynywizyty.
Patrzącwoczymłynarza,(Bartka)takrozpocząłWiktor:
13