Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Znamnaturalniewartośćpieniądzaicenięje.Niezabiorę
cianijednegoszylinga.Przeklinamcię,twepieniądze,
całąrodzinę.Niewyrzekłemsięmejwładzy,tomoja
zemsta.
Konającybyłdziwniespokojny.
– Znamciępowiedział.Chcesz,bymumarł
zdręczącąświadomością,żeludzi,którychkocham,
zostawiamwtwejmocy,żebędzieszsięznęcałnadnimi
isplugawiszmojeimię.Leczpomyliłeśsię,Wiktorze.
Pójdzieszzemnąwostatnią,niepewnądał.
Głosjegostałsiętwardyigroźny,aojciecAdrian,
trapionyniewysłowionymlękiem,spojrzałwichstronę.
Chorypodniósłsięznowu.Oczyjegobłyszczały,
wyciągnąłramię,azarazpotem,wjednejsekundzie,padł
strzał.
Rozległsięstrasznykrzyk.Obcyprzybysz,dotychczas
opartyokrawędźłóżka,runąłmartwynapodłogę.Śniade
dziewczę,którepodwpływemhukuwbiegłodopokoju,
obejmowałogozrozpacząiszlochałorzewnie.
TakżeMarcindeVauxpadłnaposłanie.Dłońjego
trzymałajeszczerewolwer,leczramionatrwały
womdleniu.Okupiłżyciemostatniwysiłek.
OjciecAdrianbyłpierwszym,któryzorientowałsię
wsytuacji.Pochyliłsięnaprzódnadjednym,potemnad
drugimzmarłymiobuzamknąłźrenice.
– Nieżyje?zapytałPawełdeVauxzdławionym
głosem.
– Tak.Obajskończyliżycie.
Płaczdziewczęciaprzerywałciszępokoju,podczas