Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ŻyłamwantykwariacieMorisakiodpoczątkulata
dowczesnejwiosny.
Mieszkałamprzeztenczaszakopanawśródksiążek
wwolnympokojunapiętrzeniedość,żeciasnym
iciemnym,tojeszczewieczniezawilgoconymizawsze
pełnymciężkiegozapachustaregopapieru.
Mimowszystkododzisiajniewyrzuciłamzpamięci
chwil,któretamspędziłam.
Dlaczego?Bowłaśnietemumiejscuzawdzięczam
impulsdorozpoczęciaprawdziwegożycia.Gdybynie
tamtedni,napewnobyłobyonobezbarwne,jednostajne
isamotne.
Ważneibliskiemojemusercumiejsce,któregonigdy
niezapomnętymwłaśniejestdlamnieantykwariat
Morisaki.Wszystkiezwiązaneznimwspomnieniawciąż
stająmiprzedoczamizupełniewyraźne.
Wszystkozaczęłosięodgromuzjasnegonieba.
Tozresztąmałopowiedzianechybanigdynie
zdziwięsięrówniemocno,cowtedy,nawetgdyby
zchmurzamiastdeszczuzaczęłyleciećżaby.
TamtegodniaHideaki,mójchłopak,zktórym
spotykałamsięodroku,stwierdziłnagle:
Bioręślub.
Znakizapytaniaodrazuwypełniłymigłowę.
Zrozumiałabym,gdybypowiedział:„Weźmyślub”.„Chcę
wziąćślub”teżbyuszło.Ale:„Bioręślub”?Dziwny
izupełniebłędnydobórsłów,przecieżmałżeństwo
toumowazawierananapodstawiewspólnejdecyzji
dwóchosób.Ijeszczetenlekkiton.Mówiłodniechcenia,
jakbywspominał,żeznalazłnaulicystujenówkę.
Byłpiątkowywieczórwpołowieczerwca.Jedliśmy
kolacjęwnaszymulubionymmiejscuwłoskiej
restauracjinanajwyższympiętrzehoteluwShinjuku,skąd